Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker mówi, że Europa musi przyjąć 160 tys. imigrantów, z czego na Polskę przypadnie blisko 13 tys. Naprawdę musi tak być?

Jakoś nie mogę pogodzić się z tak obłudnym stawianiem sprawy, jakie obserwujemy. Kiedy to pasuje zachodnioeuropejskim politykom, a szczególnie niemieckim (w podobnym tonie piszą też niemieccy dziennikarze), to wtedy mówi się o konieczności solidarności europejskiej. Słychać, że musimy wszyscy solidarnie rozwiązywać problemy, które dotykają Europy. Jednak solidarność europejska jest bardzo wybiórcza. Kilka dni temu we Władywostoku podpisano umowę o budowie drugiej nitki Nord Stream, gazociągu biegnącego po dnie Bałtyku łączącego Gazprom z firmami zachodnioeuropejskimi, w tym niemieckimi. Tutaj akurat solidarności nie ma. A to jest bardzo poważna rzecz, bo istnienie gazociągu będzie powodował w przyszłości możliwość szantażu ze strony Rosji. Poza tym omija Polskę rurociąg, który dałby konkretne zyski. Pomimo tego, że jest embargo i że widać, jaką politykę stosuje Rosja, to w Europie zachodniej nie ma solidarności z Polską. Nikt z tamtejszych polityków nie mrugnął okiem, kiedy podpisywał porozumienie w sprawie gazociągu omijającego Polskę i kraje bałtyckie. W ogóle jeśli chodzi o embargo na handel ze Wschodem, to jest ono dziurawe i tu solidarności europejskiej nie ma. To po pierwsze.

Po drugie, jeśli mówimy o imigrantach, to trzeba pamiętać, że nawet słowa papieża Franciszka warto widzieć w kontekście wypowiedzi Jana Pawła II. Gdy rozpoczynał się konflikt w Iraku papież przestrzegał, że wojna niczego nie rozwiąże. Wiele krajów europejskich mocno angażowało się w wojnę na Bliskim Wschodzie i myślę, że warto pamiętać o tym, że rozwiązanie problemów tam na miejscu jest znacznie ważniejsze i skuteczniejsze niż tylko reagowanie na skutki tego, co się dzieje w tym regionie. Mam tu na myśli nieopatrzne opuszczenie Iraku przez Amerykanów pod rządami Baracka Obamy, to, co się stało w Libii, sytuację w Syrii. To te problemy należy rozwiązać. Osobiście uważam, że także polski rząd nie wykonał swojego zadania. Można było znacznie wcześniej nawiązać współpracę choćby z organizacją „Pomoc Kościołowi w potrzebie” i dzięki wiedzy, którą ma ta organizacja oraz lokalne kościoły dotrzeć do mordowanych w Syrii i Iraku chrześcijan. Już dawno można było zareagować, zapraszając do Polski chrześcijan z Syrii i Iraku. Zlekceważono te głosy. Pozostawiono chrześcijan z Bliskiego Wschodu obojętnie. Teraz reagujemy na kryzys, który wynika z chaotycznego zjawiska, jakim jest gwałtowna imigracja do Europy. Jako kraj reagujemy post factum, a nie wtedy, kiedy można było prowadzić rozsądną politykę.

Europa nie zamierza zmieniać podejścia. Zamiast tego stawia nas przed ultimatum. Możemy po prostu powiedzieć, że nie przyjmujemy imigrantów?

Nie możemy powiedzieć: nie, bo nie. Na miejscu rządu zebrałbym cały pakiet argumentów. Imigranci chcą jechać do Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii. Skoro nasi partnerzy żądają od nas solidarności, to prosimy my również o solidarność. Jeszcze raz przypomnę: odmawiają nam prawa do opierania gospodarki o własne źródła energii, podpisują z Gazpromem umowy, które w przyszłości postawią Polskę w tragicznej sytuacji, bo są zawarte ponad naszymi głowami. Mi, jako historykowi, te umowy przypominają nieprzyjemne czasy. Mamy cały pakiet rzeczy, które powinniśmy przedstawić w takim kontekście i wtedy zobaczymy, czy obraźliwe słowa pod adresem Polski, które padają ze strony różnych polityków niemieckich bądź dziennikarzy są uzasadnione. Bardzo szybko okaże się, że Polska płaci za politykę dominującego w europejskiej polityce Berlina większy rachunek niż sam Berlin. Chcę jeszcze dodać, że potrzeba bardziej aktywnej polityki polskiego rządu w rzeczywistym rozwiązaniu problemu mordowania chrześcijan w krajach muzułmańskich. Tam z całą pewnością chodzi o ratowanie życia. Tu w wielu przypadkach chodzi tylko o poprawę bytu.

Widzi pan szanse na to, że rząd to zrobi?

Szczerze powiedziawszy, nie rozumiem zachowania pani premier, która odmówiła debaty w parlamencie. Parlament od tego jest. Mam wrażenie, że pani premier coś ukrywa. Trwa posiedzenie parlamentu, a premier nie przyszła i nie przedstawiła rządowej koncepcji rozwiązania problemu imigracyjnego, który dotknął Europę. A zatem coś ukrywa. Pytanie, co takiego.

Rozmawiał Jakub Jałowiczor