Problemy małżeńskie najtrudniej znosi się w czasie świątecznym. Zamiast więc grzęznąć w pogłębiającym się konflikcie, warto wykorzystać siłę Świąt Wielkanocnych do naprawienia związku. Wystarczy zacząć od wspólnego obejrzenia filmu "Fireproof", potem wysłuchać wspólnie internetowej audycji, a następnie zapisać się na internetowy kurs małżeński. Po dwóch ogólnopolskich edycjach "Samochodowej Randki Małżeńskiej", całość dostępna jest w sieci.  

 

 Czas świąt to dla małżeństw, przeżywających problemy w relacji moment szczególnie trudny. Nie można uciec w pracę, w obowiązki, trzeba być razem. To jednak także okazja na naprawę tej relacji. Jaka jest na to recepta?

Artur Kołaczek: Jednej recepty dla każdego małżeństwa nie ma, ale warto cofnąć się w czasie, przypomnieć sobie te rzeczy miłe, dobre, przypomnieć sobie czas zakochania, zauroczenia. Myślę, że z tej perspektywy spojrzenie na jakikolwiek konflikt czy to małżeński czy rodzinny daje możliwość rozwiązania. Kluczem do rozwiązywania takich konfliktów jest zdanie, które ostatnio do mnie bardzo trafiło, że małżeństwa nie rozpadają się w jeden dzień. To proces, który narasta. Wystarczy spojrzeć wstecz i zrozumieć, że pewne rzeczy można wyprostować.

 

Od czego to prostowanie zacząć? Jaką metodę przyjąć?

Przynajmniej jedno ze współmałżonków musi chcieć zawalczyć o związek i poświęcić trochę siebie. Myślę, że umiejętność zrezygnowania z siebie dla drugiej osoby będzie takim początkiem. W czasie świątecznym pomóc nam może właśnie spojrzenie na Boga, na Jego ofiarę. W życiu codziennym często wyniesienie śmieci i pomoc w pracach domowych jest tak wielkim wyrzeczeniem ze strony męża czy żony, że jest podnoszone do rangi ofiary. Właśnie w takich prostych czynnościach możemy powrócić do fajnych relacji w rodzinie.

 

Często nawet jeśli jedna strona chce, druga ma ogromną niechęć. Z czasem słabnie ten zapał do naprawy związku, jeśli druga strona jest tak oporna. Jak to przełamać?

Najprościej powiedzieć, że kropla drąży skałę. Ale to nie mamy przecież do czynienia z kamieniem. Nie żyjemy z kamieniem, żyjemy w małżeństwie z człowiekiem, który czuje, który choć wydaje nam się, że uodpornił się na wiele naszych gestów czy próśb, wciąż ma pewną wrażliwość. Systematyczne podkreślanie tego, że kocham i walczę o ten związek, przyniesie efekt.

 

Proponujecie rozpoczęcie walki o związek od rzeczy, która nie wymaga wielkiego wysiłku - od wspólnego obejrzenia filmu "Próba ogniowa". To on jest motorem napędzającym kolejne działania. Na czym to polega?

Znaleźliśmy taki amerykański film "Fireprof". Małżeństwo może w nim dostrzec świetnie przedstawione problemy rodzinne. Pokazana jest w nim też droga jak z tych problemów wyjść, jak niewiele potrzeba, żeby zadziałała na nowo miłość i relacja w małżeństwie. To taki pierwszy etap. Po filmie zapraszamy małżeństwa do wysłuchania audycji radiowej, interaktywnej, tak żebyśmy nie pozostali tylko na etapie oglądania filmu, ale żeby film przenieść na konkretne warunki naszego małżeństwa. Chodzi o to, żeby małżeństwa, inspirowane tą konkretną audycją, rozmawiały ze sobą. Zadawane jest pytanie i podpowiedź kto ma na nie odpowiadać: czy mąż czy żona. Przeprowadzaliśmy taką akcję już dwukrotnie i wiemy od uczestników "Randki małżeńskiej", że świetnie się to sprawdza.

 

 

Wasza pomoc w ratowaniu małżeństwa na tym się jednak nie kończy?

Nie. Po rozmowie, inspirowanej audycją zapraszamy na 6-cio tygodniowy kurs internetowy. Brzmi to może dosyć poważnie, ale tak naprawdę potrzeba raz w tygodniu spotkać się ze współmałżonkiem przy komputerze, który w pewnym sensie moderuje naszą rozmowę. Są pytania, na które odpowiadamy wspólnie, są i takie, nad którymi małżonkowie mają się zastanowić osobno.

 

Do tej pory były już dwie ogólnopolskie edycje "Randki małżeńskiej". Ostatnia miała miejsce 25 marca. Trzeba czekać na kolejną czy można rozpocząć kurs w dowolnej chwili?

Można się w każdej chwili zalogować na stronie www.randkamalzenska.pl i rozpocząć kurs. Jednak uczestnicy nie mogą otworzyć od razu całego cyklu sześciu spotkań. Otwiera się jedno, odpowiada na jedno pytanie, które trzeba do nas wysłać na końcu spotkania i za tydzień otrzymuje się następny krok. Ten tydzień jest potrzebny do tego, żeby zastanowić się nad treściami, które są podane w kursie. Trzeba to rozłożyć w czasie, bo nasze życie to nie film, gdzie w ciągu dwóch godzin jesteśmy w stanie się poznać, przeżyć zauroczenie, pokłócić się, rozstać i naprawić małżeństwo.  W życiu realnym potrzeba nam więcej czasu. Dlatego zaplanowaliśmy sześć tygodni na to, aby powalczyć o swoje małżeństwo. Jedna z moich koleżanek powiedziała, że mówimy tu o miłości, ale oszlifowanej w codzienności. Myślę, że to kluczowe zdanie.

 

Jakie efekty przynosi "randka małżeńska"? Mają państwo opinie zwrotne?

Mamy na stronie księgę gości. Oprócz budujących wpisów z podziękowaniami za naszą inicjatywę jest bardzo wiele cennych dla nas informacji. Wiele małżeństw pisze, że rozstali się, bo nie potrafili ze sobą rozmawiać. Kluczem do rozpoczęcia akcji "Randka małżeńska" były dla nas dwie rzeczy. Po pierwsze zobaczyliśmy, że wśród naszych znajomych rozpadają się małżeństwa i to niekoniecznie z długim stażem. Po drugie, weszliśmy na badania GUS-u i zobaczyliśmy, że 10 lat wstecz główną przyczyną rozwodów był alkohol. Od około 5 lat przyczyną jest "niezgodność charakterów". Gdy zaczniemy szukać w internecie, zobaczymy że nie ma definicji "niezgodności charakterów", tylko tak naprawdę wszystko rozbija się o brak rozmowy, brak komunikacji. Nawiązaliśmy do tego i widzimy poprzez księgę gości, że to przynosi efekty. Mamy nawet takie dwa wpisy "dlaczego wcześniej nie widziałam tego filmu? Jestem już po rozwodzie, a tak mało było potrzeba, żeby zawalczyć jeszcze o to małżeństwo".

 

Ile osób wzięło już udział w "Randce małżeńskiej"?

Do tej pory zorganizowaliśmy dwie edycje. W pierwszej, w ubiegłym roku, wzięło udział 8 tysięcy osób. W tym roku jeszcze zbieramy informacje. Akcja miała miejsce 25 marca, więc wciąż jeszcze brakuje nam informacji liczbowych z osiemnastu miejsc, ale na chwilę obecną wiem już o 6 tysiącach uczestników. W pierwszej edycji ponad 1200 małżeństw wzięło udział w kursie i właśnie to uważam za sukces, nie to, że 8 tysięcy przyszło do kina.

 

Przy każdej edycji organizujecie pokaz filmu w kinach. "Fire proof" można jednak znaleźć w internecie, podobnie z audycją, którą można odsłuchać na stronach "Randki małżeńskiej". Można więc zacząć od zaraz i wykorzystać świąteczny czas na wspólne obejrzenie filmu rozpoczęcie walki o związek?

Oczywiście, zapraszamy. Kurs jest otwarty. Ten pomysł zorganizowania kursu internetowego wypłynął z naszych doświadczeń. Wiele małżeństw ma małe dzieci, pracę, liczne obowiązki i niewiele czasu dla siebie. Rozwiązanie, które proponujemy nie wymaga szczególnego organizowania dodatkowej opieki dla dzieci i cotygodniowego wychodzenia z domu na dłuższy czas. Wystarczy przez tę godzinę tygodniowo porozmawiać. Oczywiście traktujemy tę godzinę jako zainicjowanie tematu, można ją rozwinąć.

 

Czy "Randka małżeńska" to propozycja tylko dla wierzących małżeństw?

Nie określiłbym tego tak. Po prostu zapraszamy ludzi na randkę małżeńską. Trafiały do nas również pary, które nie mają ślubu. To propozycja dla ludzi wierzących, ale i dla tych, którzy odwracają głowę przechodząc obok kościoła. Naszym celem jest podzielenie się naszym doświadczeniem i jeżeli ktoś uzna, że warto zaryzykować, żeby swój związek, swoje małżeństwo oprzeć na Panu Bogu, bardzo się cieszymy, ale w statystykach tego nie ujmujemy.

 

Źródło: wPolityce.pl