Sojusz Lewicy Demokratycznej ma nowy-stary plan na sukces wyborczy. Partia postkomunistów Włodzimierza Czarzastego ma zamiar zawrzeć sojusz z... PSL. Ten sprawdzony w rządach nad krajem tandem ma dać dobre rezultaty nie tylko w wyborach samorządowych, ale potencjalnie także w parlamentarnych. Pytanie, czy do niego dojdzie? W obu partiach jest tyleż zwolenników, co przeciwników czerwono-zielonej koalicji.


Takie plany SLD i PSL wyłaniają się z publikacji ,,Gazety Wyborczej'', której członkowie kierownictwa obu ugrupowań uchylili rąbka tajemnicy. ,,Według sondażu, który zamówiliśmy, w koalicji z ludowcami w wyborach do sejmików możemy liczyć na 20 proc. głosów w skali kraju'' - mówi cytowany przez ,,GW'' polityk SLD. Ten sam polityk przyznaje jednak, że ,,nie ma entuzjazmu'' dla sojuszu z PSL w tych rejonach, gdzie SLD liczy na dwucyfrowy wynik.


,,Można powiedzieć, że to decyzja kierunkowa. Nic więcej. Pomysł ma przeciwników, będziemy analizować ich sondaż'' - ocenia z kolei członek władz PSL.


Jak przekonują anonimowo politycy SLD, ich partia ma szanse na sukces, bo część wyborców PiS z roku 2015 wraca teraz do SLD. Co więcej, to właśnie Sojusz jest jedyną partią, która troszczy się jeszcze o ,,ludzi PRL''. Stąd apetyty Czarzastego rosną - ale do konsumpcji chciałby przystąpić tylko w towarzystwie Kosiniak-Kamysza...

mod/gazeta wyborcza