"Gowin zachowuje się jak katolicka ciota. To że biskup gwałci dzieci nie ma znaczenia dopóki nikt się o tym nie dowie" - napisał Janusz Palikot na Twitterze. Dziennikarze zaczęli dopytywać się go o czy wypada coś takie mówić, mając w swoim ugrupowaniu otwartego geja. Zapytany przez Andrzeja Morozowskiego z TVN24 Palikot powiedział, że w podobnym znaczeniu słowo to pojawia się w prozie Gombrowicza czy Witkowskiego. „Tak się zachowywał abp Michalik, który miesiącami ukrywał pedofila. To powszechna praktyka w polskim katolicyzmie i tę mentalność wyraża Jarosław Gowin. To jest właśnie katolicka ciota. To rodzaj dewiacji. Jarosław Gowin jest ciotą” - powtórzył. W obronę Palikota wziął również poseł Robert Biedroń.


„Zgadzam się z Januszem Palikotem. Kiedy patrzymy na działalność Gowina w kontekście ukrywanie afery CIA, to nie da się tego analizować bez kontekstu. My sami  dla określenia dwulicowości wśród gejów używamy słowa "ciota"” – stwierdził naczelny gej III RP. Dwulicowość? Naprawdę nietrudno znaleźć wypowiedzi Biedronia potępiające „obraźliwe określenia” homoseksualistów. Ciota do tej pory było na podium „homofobicznych słów”. Jednak szefunciowi wolno więcej. „Konformizm Biedronia to jednak inna historia, wróćmy do jego szefa. Objawił się już kiedyś jako znawca męskich pośladków. „Zachowuje się jak kobieta. Jego usta, mimika, pewien rodzaj trzymania ręki, nawet chód, pośladki” - mówił o Zbigniewie Ziobrze. Takie i podobne cytaty zapewniły Palikotowi rozgłos, po to zresztą były”- przypomina nawet promująca Palikota i jego kompanię „Gazeta Wyborcza”.  Czy to konformizm? A może Robert Biedroń jest kryptohomofobem, który po prostu boi się gejów i teraz w końcu może zrobić coming out? Kto wie? Dusza geja jest skoplikowana, jak widać. A może nie jest? Najważniejsze jest coś innego. Otóż dzięki Palikotowi kolejne słowo zostało uwolnione. Można już mówić „ciota” o gejach, jeżeli mamy na myśli, że są dwulicowi. Dziękuję Pani Januszu. Jednak do czegoś czasami jest Pan przydatny.


Łukasz Adamski