- Czy istnieje coś takiego jak światopogląd młodzieżowy? W moim odczuciu nie istnieje jednorodny pogląd młodzieży. Cześć po prostu kontestuje otaczającą rzeczywistość, a inni tego nie robą. Część umie iść pod prąd, a część z prądem i o tych tutaj mówimy. Nie jest to częste, ale tworzy się modę na kontestowanie nauczania religii, nauczanie Kościoła. Przypominam, że „Gazeta Wyborcza” nie tak dawno propagowała formularz wystąpienia z Kościoła, a dziś ma miejsce działanie polegające na niezdrowym podsycaniu konfliktów, robieniu złej atmosfery wobec lekcji religii.

 

 Katecheci są oczywiście lepsi i gorsi jak wszyscy nauczyciele. Chcemy aby byli jak najlepiej przygotowani merytorycznie i dydaktycznie. Martwi mnie, gdy lekcja religii sprowadza się tylko do brzdąkania na gitarze. Gdy mówi się tak wiele o wychowaniu przez szkołę, to moim zdaniem lekcja religii potrzebna jest również dzieciom niereligijnym, bo my uczymy poszanowania również innych religii. Przypomnę, że ustawowo każde wyznanie może uczyć w szkole swojej religii. Zachowanie dzieci odzwierciedla wychowanie jakie jest w domu i pokazuje jak ważne jest poznawanie religii Boga, w którego wierzą. Istotne, aby lekcja religii prowadzona była uczciwe.

 

Ważny jest dobór kadry nauczającej, ale lekcja nie zależy tylko od nauczyciela. Każdy z nas kończył szkołę wie, że są dobre i złe klasy. W dobrej przewodzą uczniowie, którzy ciągną ją w górę, natomiast w złej, zdominowanej przez uczniów leniwych, czy agresywnych obniża się poziom. W dobrej „obciachem” jest nie uczenie się, w złej wygląda to odwrotnie. Młodzież jest wpływowa, poddaje się różnym prądom czy modom. Lekcje religii nie są przeszkodą w poznawaniu Boga, czy Kościoła nawet dla tych najbardziej zbuntowanych - dodaje ks. Tomasik.

 

Not. Jarosław Wróblewski