Książka Dariusza Rosiaka o wybitnym filozofie i tomiście, ojcu Albercie Krąpcu OP już wstrząsnęła Katolickim Uniwersytetem Lubelskim. Autor książki uważa, że były rektor KUL informował Służby Bezpieczeństwa o życiu wewnątrz zakonu dominikanów oraz o tym, co dzieje się na KUL-u oraz o innych wydarzeniach, także związanych z podróżami do Watykanu. Jak pisze ksiądz Rafał Pastwa w "Gościu Niedzielnym" ojciec Krąpiec "miał współpracować z Konradem Straszewskim, generałem MO i wiceministrem MSW. Tak wynika z notatek Straszewskiego, bo żadnych informacji pozostawionych na piśmie przez o. A. Krąpca nie ma". Ponadto jak zauważa ksiądz Pastwa, pojawia się wiele pytań z książką Rosiaka, m.in. "Czy o współpracy o. Krąpca i o jej zakresie wiedział kard. Wyszyński? Jaki był charakter tej współpracy i do jakiego stopnia, bo wiadomo, że Krąpiec nie otrzymywał za współpracę wynagrodzenia. Czy były rektor jedynego Katolickiego Uniwersytetu w Polsce swymi kontaktami z władzami komunistycznymi przekroczył normy przyzwoitości".

Książka już wywołała burzę. Dziś głos zabrał rektor KUL ks. prof. Antoni Dębiński , który wydał takie oświadczenie:

"Nakładem Wydawnictwa „Czarne” ukazała się książka Dariusza Rosiaka zatytułowana „Wielka odmowa”. Jedną z postaci przedstawionych w publikacji jest długoletni rektor KUL, dominikanin, ojciec profesor Mieczysław Albert Krąpiec. Teza Autora, potwierdzona przez przedstawicieli dominikanów, że ich współbrat, o. Mieczysław Albert Krąpiec był długoletnim tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL zasmuciła nas.

Sytuacja KUL w opisywanym przez Autora czasie była wyjątkowo trudna. KUL był instytucją represjonowaną - ofiarą zbrodniczego systemu. Stopień inwigilacji Uniwersytetu był dużo większy niż innych uczelni. Wszystkie podejmowane przez KUL przedsięwzięcia były ściśle kontrolowane przez władze państwowe. Ta wymuszała na władzach Uczelni prowadzenie rozmów, w czasie których, w ekwilibrystycznych negocjacjach, próbowano osiągnąć cel, zabiegając jednocześnie o utrzymanie niezależności Uniwersytetu i troszcząc się o bezpieczeństwo studentów i pracowników.

Takie rozmowy prowadził też o. prof. Mieczysław Albert Krąpiec. Nigdy się tego nie wypierał. W wywiadzie opublikowanym w 2002 roku powiedział: „Jako rektor musiałem kontaktować się z najróżniejszymi czynnikami rządowymi. Czasy - jak wiemy - nie były łatwe, uważałem jednak, że powinienem rozmawiać ze wszystkimi, właściwie z jednego tylko powodu: po to, aby Uniwersytet mógł żyć, rozwijać się” („Porzucić świat absurdów. Z Mieczysławem A. Krąpcem OP rozmawia ks. Jan Sochoń”, Lublin 2002, s. 65). Dobro KUL było nadrzędną pespektywą jego działania, choć otwarte pozostaje pytanie, czy dopuszczalna granica w kontaktach z komunistycznymi władzami nie została przekroczona.

O swoich działaniach o. A. Krąpiec informował władze kościelne z kard. Stefanem Wyszyńskim na czele. Wiedzieli o nich jego najbliżsi współpracownicy. Dzięki wspólnemu wysiłkowi tych osób KUL pozostał uniwersytetem niezależnym, zachowując wolność badań naukowych i swobodę w poszukiwaniu prawdy.

Ojciec M. A. Krąpiec żył w określonym czasie i miejscu, pełnił ważną i odpowiedzialną funkcję, dokonywał wyborów i podejmował działania, w których - jak ufamy - przyświecały mu szlachetne intencje. Jako człowiek dojrzały musiał być świadomy odpowiedzialności moralnej za podejmowane decyzje. Przeszłości zmienić nie można. Można jednak starać się lepiej ją zrozumieć, aby sprawiedliwie ocenić.".

mod/kul.pl/gosc.pl