– Prokuratura wpisuje się w te tezy, które stawia partia wciąż rządząca, więc czego się można spodziewać – komentował w studiu Telewizji Republika Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego PiS.

Śledztwo w sprawie podsłuchów prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Oprócz Marka Falenty, zarzuty postawiono tam jeszcze trzem osobom: współpracownikowi biznesmena Krzysztofowi Rybce oraz dwóm kelnerom Łukaszowi N. i Konradowi L. Jak poinformowało wczoraj RMF FM, akt oskarżenia w tej sprawie jest już gotowy, a obecnie trwają prace techniczne. Po ich zakończeniu akt oskarżenia ma trafić do mokotowskiego sądu.

Konferencja prasowa, na której opinia publiczna pozna zarzuty stawiane w związku z aferą taśmową ma odbyć się dzisiaj po południu.

Jak mówiła szef klubu parlamentarnego PiS, trwa kampania wyborcza i dzisiejsze przedstawienie aktu oskarżenia trzeba analizować też pod tym kątem. –  Prokuratura wpisuje się w te tezy, które stawia partia wciąż rządząca, więc czego się można spodziewać  – komentował polityk.

– Zostaną przedstawione zarzuty kelnerom, prokuratura skupia się na tych co nagrywali, to trzeba wyjaśnić, ale to jest wątek poboczny (...) główny wątek tej sprawy to treść tych nagrań – tłumaczył Błaszczak. Polityk wskazywał, że w wielu sprawach ujawnionych w nagraniach wymiar sprawiedliwości nie podjął żadnych działań – na przykład w sprawie rozmowy pomiędzy szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, a byłą wicepremier Elżbietą Bieńkowską na temat "wpompowywania pieniędzy w spółki skarbu państwa". – I co, i nic – komentował zaangażowanie prokuratury w te sprawy Błaszczak.

– Dzisiaj na konferencji usłyszymy tylko o kelnerach – mówił polityk, przypominając, że Prawo i Sprawiedliwość składało już wniosek o powołanie komisji śledczej do wyjaśnienia tej sprawy. – Prokuratura nie odpowiada przed nikim, a władza może powiedzieć, że umywa ręce – dodał.

mk/telewizjarepublika.pl