Fronda.pl: Do Warszawy zawitał premier Łotwy. Chciałbym przy tej okazji zapytać, czy Polska i kraje bałtyckie mają dziś wspólne interesy gospodarcze i polityczne?

Andrzej Talaga, Warsaw Enterprise Institute: W przypadku takich krajów jak Łotwa, Litwa i Estonia interesy wspólne interesy gospodarcze występują zawsze, ale są jednocześnie drugorzędne. Obroty handlowe Polski i tych krajów są po prostu na bardzo niskim poziomie. Te kraje nie są w pierwszej, ani nawet drugiej lidze naszych partnerów handlowych. Co innego jeśli chodzi o relacje polityczne i kwestię bezpieczeństwa. Rzeczywiście Polska i kraje bałtyckie, w szczególności Łotwa, od lat w sprawie bezpieczeństwa mówią wspólnym głosem. Co więcej, ostatnie decyzje NATO powodują, że jesteśmy łącznie potraktowani przez cały Pakt i w podobny sposób wsparci. W tym bym szukał bardziej punktów wspólnych, niż w relacjach gospodarczych.

Zatem zagrożenie rosyjskie i póki co niepewność co do przyszłej polityki Trumpa to punkty odniesienia, które nas zbliżają?

Absolutnie tak. Państwa bałtyckie i Polska mają taki sam interes zarówno jeśli chodzi o przyszłą politykę bezpieczeństwa kreowaną przez administrację Trumpa, jak i o politykę rosyjską. Państwa bałtyckie są naprawdę pierwszą linią frontu, gdyby kiedykolwiek wybuchł konflikt z Rosją. W jakimś sensie są też naszym buforem bezpieczeństwa na północnym wschodzie. W tym kontekście są szerokie możliwości współpracy np. jeśli chodzi o siły zbrojne i ewentualne zakupy wojskowe, czy serwisowanie sprzętu wojskowego. Co by nie mówić, państwa bałtyckie są po prostu małe i ich budżety obronne są niskie, choć podnoszą je ostatnio. Tego typu wymiana doświadczeń, czy np. wspólne serwisowanie sprzętu jest jak najbardziej na miejscu, bo dużo większe państwa Europy Zachodniej już to robią, więc tym bardziej małe państwa na Wschodzie powinny też to robić.

Ekspert wojskowy Aleksiej Arestowicz na swoim profilu na Facebooku napisał, że gdy oczekiwano od Putina „jakiejś podłości” właśnie wobec krajów bałtyckich, to ten znalazł „eleganckie wyjście – zajęcie Białorusi”. Nawiązuje on tym samym do ćwiczeń Zapad 2017. To zwykłe ćwiczenia wojskowe, czy faktycznie groźba zajęcia Białorusi?

To są zwykłe ćwiczenia, które odbywały się wielokrotnie w przeszłości. Ćwiczenia Zapad to ćwiczenia Zachodniego Okręgu Wojskowego, czasami dołącza do tego flota północna, a czasami elementy Południowego Okręgu Wojskowego. Skala tych ćwiczeń jest duża, bo będzie to prawdopodobnie 200 tys. żołnierzy, ćwiczących również na Białorusi, ale głównie w Rosji. Nie spekulowałbym więc, że te ćwiczenia posuną się do tego, by zająć Białoruś. Te napięcia jakie istnieją na linii Rosja – Białoruś nie wymagają aż tak radykalnych ruchów ze strony Rosji. Można oczywiście wyobrazić sobie sytuację podobną do tej w Donbasie, czyli że Rosjanie prowokują jakąś rebelię na Białorusi, ale raczej w celu zmuszenia reżimu w Mińsku do współpracy, niż do oderwania kawałka Białorusi. Wydaje mi się, że tego typu głosy pojawiają się jako część nacisku na Łukaszenkę, aby był bardziej uległy wobec Rosji, niż opisują realną sytuację.

Wróćmy do relacji Polski z krajami bałtyckimi. Czy w najbliższej przyszłości, chociażby pod wpływem zagrożenia rosyjskiego widzi Pan szansę na zacieśnienie relacji między nami a tymi krajami?

Jak najbardziej, zresztą to już się odbywa. Na przykład konsultowane są programy modernizacji sił zbrojnych przez Polskę i te kraje. Trwają rozmowy na temat zakupu sprzętu. Tajemnicą poliszynela jest to, że w planach ewentualnościowych dla tych państw polskie wojsko ma przyjść im z pomocą. Taka współpraca już się więc odbywa. Czy zostanie zacieśniona? Z pewnością tak będzie. Ta współpraca jest długotrwała i ma wiele faz. Wydaje mi się, że współpraca między Polską a krajami bałtycki będzie się rozwijała, niezależnie od wizyty premiera Łotwy, czy manewrów Zapad 2017. Tym bardziej, że dostała ona silny impuls ze strony NATO, jak i Amerykanów. Siły NATO w razie konfliktu mają przyjść krajom bałtyckim z pomocą, a Polska jest ważnym krajem tranzytowym dla takich ruchów wojsk. Nie musimy wykonywać nawet zadań wojskowych na terytorium tych krajów, ale zabezpieczając im niejako tyły, czyli strefę tranzytu potencjalnych wojsk sojuszniczych, mamy do odegrania ważną rolę. Szczerze mówiąc, pod tym względem Litwa, Łotwa i Estonia są zależne od Polski. Dlatego ta współpraca jest naturalna i będzie się rozwijać.

Dziękujemy za rozmowę.