Najnowszy film Alejandro Gonzaleza Inaritu, czyli "Zjawa" z Leonardo DiCaprio odprawił z kwitkiem konkurencję podczas wczorajszej gali wręczenia Złotych Globów - drugich po Oscarach najważniejszych nagród filmowych.

Mroczny western z DiCaprio w roli głównej zdobył trzy statuetki - dla najlepszego dramatu, reżysera oraz dla aktora w dramacie. W pokonanym polu pozostawił m.in. lesbijski dramat pt. "Carol", czy wielkiego faworyta "Spotlight", którego fabuła koncentruje się na grupie bostońskich dziennikarzy tropiących przypadki pedofilii w amerykańskim Kościele. 

Drugim największym wygranym wczorajszej gali okazał się "Marsjanin". Przygodowy film science-fiction w reżyserii Ridleya Scotta zdobył dwa Globy w kategoriach... najlepsza komedia lub musical oraz dla najlepszego aktora w komedii lub musicalu (Matt Damon grający marsjańskiego Robinsona Crusoe).

Dwie nagrody przypadły też filmowi "Steve Jobs". Biografia zmarłego kilka lat temu twórcy Apple dostała wyróżnienia za scenariusz i dla aktorki drugoplanowej (Kate Winslet).

Najlpeszą aktorką w dramacie okazała się zaś nowo wschodząca gwiazda Brie Larson za rolę w filmie "Pokój". Jednak najwięcej owacji dostał Sylvester Stallone, który za rolę w filmie "Creed. Narodziny legendy", który niedawno wszedł na ekrany naszych kin, otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora drugoplanowego. Stallone w tym filmie po raz kolejny wcielił się w najbardziej ikoniczną postać z jego filmowej biografii - boksera Rocky'ego Balboę. Stallone stał się tym samym głównym kandydatem do zdobycia Oscara w analogicznej kategorii.

Czy werdykty Amerykańskiej Akademii Filmowej pokryją się z wynikami Złotych Globów? Przekonamy się już w lutym.

emde/imdb.com