W wyniku nalotu na obóz uchodźców wewnętrznych w Syrii zginęło co najmniej 28 osób. Liczba ofiar śmiertelnych w obozie w pobliżu miasta Sarmada najpewniej wzrośnie, bo wiele osób jest ciężko rannych. Na razie nie wiadomo, kto przeprowadził atak z powietrza - piszą media. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka twierdzi, że wśród ofiar są kobiety i dzieci, a obóz znajduje się na terenie kontrolowanym przez syryjskich rebeliantów.

Zdjęcia z miejsca ataku pokazały ludzi gaszących płonące namioty w prowizorycznym obozie.

Według cytowanego przez agencję Reuters aktywisty Abu Ibrahina al-Sarmadiego, który rozmawiał z ludźmi w pobliżu obozu, doszło w nim do dwóch ataków z powietrza. Rozmówca Reutera powiedział, że w obozie znajdowali się uchodźcy z Aleppo i Palmiry i że ranni zostali przetransportowani na przejście graniczne Bab al-Hawa, by znaleźć pomoc w Turcji.
Centrum Syryjskiej Obrony Cywilnej, zwanej też Białymi Hełmami, podało na Twitterze, że w ataku na obóz zginęło ponad 30 osób. (Białe Hełmy niosą pierwszą pomoc na terenach pod kontrolą opozycji, gdzie załamała się infrastruktura medyczna).

Nalot na obóz uchodźców potępił Biały Dom.

- Nie ma usprawiedliwienia dla ataków na niewinnych cywilów, którzy musieli opuścić swe domy, uciekając przed przemocą - powiedział rzecznik Białego Domu Josh Earnest na codziennym briefingu.

- Ludzie ci są w niewyobrażalnie rozpaczliwej sytuacji i nie ma usprawiedliwienia dla akcji militarnej, której stają się celem - powiedział rzecznik.

tg/IAR