Mateusz Kijowski nie chce ustępować z funkcji lidera KOD. Pozostali "obrońcy demokracji" nie mają jednak wątpliwości, że powinien i wyjawiają coraz więcej niekorzystnych dla Kijowskiego informacji.

Radomir Szumelda, wiceprzewodniczący KOD, przyznał w rozmowie w TVN, że jest coraz więcej dowodów świadczących, że rzekome "usługi informatyczne", za które Kijowski pobrał z KOD ok. 90 tys. zł, w rzeczywistości nie były wykonane.

Według informacji przedstawionych przez niego usługi informatyczne dla Komitetu Obrony Demokracji mieli świadczyć wolontariusze.

Szumelda dodawał też, że Kijowski miał przedstawić antydatowane dokumenty, które miały być dowodem na to, że zwrócił 30 tys. zł. Jak twierdził Kijowski, te konkretne pieniądze miały wpłynąć na jego konto omyłkowo.

Pomimo tych tak mocnych zarzutów Kijowski nie ma zamiaru ustępować. Jak mówił w wywiadzie dla TVN:

"Nie widzę żadnego powodu, zarząd może apelować, ale ja swoją funkcję sprawuję wobec tysięcy KOD-erek i KOD-erów. To oni będą podejmowali w tej sprawie decyzję już niedługo w wyborach".

emde/tvn24.pl