W czwartek wieczorem liderzy Zjednoczonej Prawicy spotkali się w siedzibie PiS, aby rozmawiać o warunkach nowej umowy koalicyjnej. Po pięciogodzinnym spotkaniu Szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski poinformował, że rozmowy przebiegały w dobrej atmosferze, a koalicjanci są „pełni optymizmu” co do ustaleń. W mediach nie brakuje jednak „przecieków” i plotek, a wedle niektórych z nich Zjednoczonej Prawicy może grozić nawet rozpad.

Obóz władzy zapowiedział przeprowadzenie jesienią tego roku rekonstrukcji rządu i zaprezentowanie nowych podstaw programowych. Prawo i Sprawiedliwość chce znacząco zmniejszyć liczbę resortów w rządzie, aby w ten sposób usprawnić jego prace i przyspieszyć proces decyzyjny. Chodzi przede wszystkim o to, aby jedna kwestia nie musiała przechodzić przez kilka ministerstw. Żeby jednak plany Jarosława Kaczyńskiego mogły wejść w życie, potrzebna jest nowa umowa koalicyjna, która reguluje liczbę ministerialnych tek przypadających każdemu z koalicjantów.

I to właśnie nad nową umową koalicyjną w czwartek przy ul. Nowogrodzkiej negocjował prezes PiS Jarosław Kaczyński z liderami partii koalicyjnych: Jarosławem Gowinem i Zbigniewem Ziobro. W spotkaniu uczestniczył też premier Mateusz Morawiecki.

Według „Super Expressu” negocjacje były twarde, a nawet przeradzały się w ostry spór:

- „Cóż, albo nasi koledzy zaakceptują zmiany albo się pożegnamy” – miał powiedzieć tabloidowi anonimowy informator, określany przez gazetę jako „jeden z ważnych polityków PiS.

Gazeta przekonuje, że ważny polityk Solidarnej Polski z kolei zapewniał jeszcze przed spotkaniem, iż ugrupowanie nie pozwoli odebrać sobie jednego z resortów, którymi kieruje. Lider Porozumienia Jarosław Gowin ma natomiast chcieć wrócić do rządu, zastępując Jadwigę Emilewicz na stanowisku wicepremiera i ministra rozwoju.

Inna plotka mówi o tym, że Zbigniew Ziobro miał prosić Jarosława Kaczyńskiego o przyjęcie Solidarnej Polski do PiS, ale nie było na to zgody. Jakie mają być motywy chęci powrotu do PiS ministra sprawiedliwości? Według tabloidów ma on ambicje, aby w przyszłości powalczyć o miejsce Jarosława Kaczyńskiego w Zjednoczonej Prawicy. Zdaniem sensacyjnych plotek medialnych to właśnie te ambicje mają wpływać na rzekomą niechęć pomiędzy Zbigniewem Ziobrą a Mateuszem Morawieckim.

- „Może tam nie ma wielkiej miłości politycznej, ale jest wzajemny szacunek. To wiem na pewno, bo obserwuję tę sytuację. To, że nie ma miłości, nie oznacza, że nie może być szacunku pomiędzy prezesem Rady Ministrów, a ministrem sprawiedliwości” – komentuje w rozmowie z Onetem Mariusz Gosek z Solidarnej Polski.

Tyle z plotek, a o rzeczywistym finale czwartkowych negocjacji dowiemy się wkrótce.

kak/se.pl, Onet.pl, PAP, wPolityce.pl