Was, którzy byliście niegdyś obcymi /dla Boga/ i /Jego/ wrogami przez sposób myślenia i wasze złe czyny, teraz znów pojednał w doczesnym Jego ciele przez śmierć, by stawić was wobec siebie jako świętych i nieskalanych, i nienagannych (Kol 1,21n).

Chrystus przez swoją śmierć jedna nas z Bogiem, i to jedna nas mimo że w swoim myśleniu jesteśmy Mu obcy i wręcz wrodzy! To nie jest prawda dotycząca jedynie byłych pogan, do których św. Paweł kieruje swój list. To się stale powtarza w naszym życiu. Właściwie nasze życie, jeżeli je autentycznie prowadzimy w obliczu Boga, stanowi ciągły proces nawracania się, czyli proces przemiany naszego myślenia i czynów, których źródłem jest to myślenie. Zrozumienie tego, że czasami stajemy się prawdziwie wrogami Boga przez nasze myślenie i czyny, jest dla nas samych niezmiernie ważne. W Ewangelii mamy przykład ludzi, którzy uważali się za niewzruszonych stróżów Bożego prawa, a innych postrzegali jako wrogów Boga. Ewangelia jednak pokazuje, jak właśnie oni w swoim działaniu stali się największymi wrogami Boga. Nie wystarczy jedynie bronić Bożego prawa, zasad i zwyczajów. Faryzeusze robili to z całą gorliwością i poświęceniem, a właśnie okazali się wrogami Pana.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Kol 1, 21-23; Łk 6, 1-5
 
Przykład faryzeuszy powinien być dla nas przestrogą i nauką. Nawet obrona Bożego Prawa, rozumianego przecież zgodnie z własną tradycją, nie gwarantuje nam autentyczności wiary i więzi z Bogiem. W Ewangelii według św. Mateusza w opisie tej sceny odnajdujemy napomnienie Pana Jezusa skierowane do faryzeuszy: 

Gdybyście zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych (Mt 12,7).

To wskazanie jest szkołą myślenia w Bożych kategoriach.

Zobaczmy, że w Liście św. Pawła do Kolosan, w dzisiejszym pierwszym czytaniu, jedynym oczekiwaniem Boga w odniesieniu do nas jest „wiara – ugruntowana i stateczna, i niewzruszona nadzieja właściwa dla Ewangelii” (por. Kol 1,23). Powinna być ona odpowiedzią na dzieło pojednania dokonane w Chrystusie. Tylko tyle (!), a przecież aż tyle. Wiara jako autentyczna odpowiedź musi być nieustanną otwartością, bo przerasta ona wszystko to, co w naszych kategoriach wydaje się dobrem i prawdą. Wiara jest nieustannym skierowaniem na Boga i Jego naukę, która do nas przychodzi w najrozmaitszy sposób. Cała sztuka polega na umiejętności rozpoznawania, co prawdziwie pochodzi od Boga, a co ze świata i tego, co światowe. Wiara jest nieustannym uczeniem się. Na tym polega zasadnicza postawa, jakiej uczy np. św. Benedykt. Mnich jest według niego uczniem aż do końca życia.

Eucharystia, do której przystępujemy, jest misterium pojednania, jest udziałem w jednoczącym nas z Bogiem czynie Jezusa Chrystusa. Na ile w to misterium wejdziemy z wiarą, na ile ono się stanie naszą wewnętrzną prawdą, na tyle głęboko sięga przemiana naszego myślenia i naszej więzi z Bogiem. Eucharystia sama prowadzi nas do pełnej jedności, do komunii, którą daje nam Jezus. Od głębi naszej odpowiedzi zależy, czy ta komunia ukryta w misterium stanie się prawdą naszego serca.

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi