Teolog cytowany przez ks. Marka Łuczaka na łamach tygodnika „Niedziela” podkreśla, że życie człowieka jest ciągłym dojrzewaniem do wieczności, do szczęśliwości, do życia, które stanie się wiecznym darem Boga dla nas. „Ale czasem ten proces nie przebiega pomyślnie. Człowiek, z różnych przyczyn, najczęściej nie bez własnej winy, nie poznaje Boga i nie chce Go poznać, ma mylne pojęcie o tym, co dobre, i wybiera niewłaściwe, często chybione sposoby osiągnięcia prawdziwego dobra. Jest zamknięty w swoim egoizmie. W tym sensie jego dojrzewanie może być zaburzone czy wręcz niemożliwe. A zatem, w konsekwencji, jest on niezdolny do tego, by przyjąć dar wiecznego szczęśliwego życia w jedności z Bogiem, gdyż wieczność u boku kogoś, kogo się nie zna i nie kocha, może być tylko piekłem” - tłumaczy ks. Jarosław  Krzewicki.

Czasem człowiek może być jeszcze tak zamknięty w swoim egoizmie, że gdy spadną mu łuski z oczu duszy, dostrzega, jak wiele w życiu stracił, jak mnóstwo okazji do czynienia dobra nie wykorzystał, i przede wszystkim – jak mało zna Boga, który go nieskończenie ukochał” – wyjaśnia dalej ks. Krzewicki. „Czyściec jest więc wielką okazją do wydobycia się z tego stanu, do osiągnięcia dojrzałości, przygotowania się do tego, by móc i potrafić być szczęśliwym z Bogiem. Czy zatem trzeba go traktować jako narzędzie kary, jako zło konieczne, jako coś, co ma służyć do zadawania bólu i cierpienia? Nic podobnego. Czyściec jest przejawem nieskończonej miłości Boga, jest narzędziem Jego miłosierdzia. Oczywiście, lepiej nie trafić do czyśćca, lecz iść prosto do nieba. To jednak wymaga ustawicznej pracy nad sobą, która polega na poznawaniu Boga poprzez czytanie Pisma Świętego, ale i żywy kontakt z Nim w liturgii, sakramentach, modlitwie osobistej, a także poprzez czynienie dobra”- objaśnia duchowny.

Człowiek,który tego nie czyni, zaniedbuje dobro albo czyni jakieś zło, zaprzecza swojej godności, obraża Boga, zdradza Jego miłość, a często wyrządza także krzywdę innym – podkreśla kapłan.

ed/Niedziala