Komisja Rewizyjna KOD po kilku miesiącach śledztwa oceniła, że Mateusz Kijowski nie wykonywał usług na rzecz komitetu, a otrzymywał wynagrodzenie. To dalszy ciąg afery fakturowej, która wywołała polityczne trzęsienie ziemi.

Sześć faktur, wystawionych dla KOD przez firmę MKM Studio, opiewało na ponad 90 tys. złotych. Dwie kolejne faktury na kwotę 30 tys. złotych zostały opłacone przez antyrządową organizację, ale Mateusz Kijowski zwrócił pieniądze. Firma rodzinna lidera KOD miała wykonywać usługi informatyczne na rzecz komitetu, a wynagrodzenie pochodziło ze składek publicznych. Problem w tym, że - według Komisji Rewizyjnej KOD - żadnych prac Kijowski nie wykonywał.

"Komisja w dokumentacji Stowarzyszenia nie znalazła żadnych dokumentów świadczących o nawiązaniu współpracy pomiędzy Stowarzyszeniem a spółką MKM-Studio. Brak jest jednoznacznego określenia dat rozpoczęcia współpracy czy zakresu zadań do wykonania. W świetle oświadczenia XXX, trudno jest przyjąć tezę o nawiązaniu takiej współpracy, a przede wszystkim o świadczeniu przez MKM-Studio jakichkolwiek usług na rzecz SKOD" - czytamy w raporcie Komisji, ujawnionej przez portal rp.pl.

Audytorzy komitetu zauważyli, że jedna z osób, która pracowała na rzecz KOD w sprawach informatycznych, wystawiła faktury na kwotę ponad 18 tysięcy złotych w okresie od maja do grudnia 2016 r. W tym samym okresie, Kijowski zainkasował pięć razy więcej za wykonanie tych samych usług. - Pomimo prośby Komisji Rewizyjnej, ani spółka MKM-Studio, ani Mateusz Kijowski nie przedstawili też sprawozdania z wykonanych prac ani żadnych wyjaśnień - stwierdziła Komisja Rewizyjna KOD.

Działacze Komitetu Obrony Demokracji współpracują w tej sprawie ze świdnicką prokuraturą, która bada aferę fakturową wokół Mateusza Kijowskiego. Raport z audytu już wpłynął do śledczych. Jako ostatni będzie zeznawał właśnie Kijowski i za parę miesięcy prokuratorzy zdecydują, czy postawią zarzuty liderowi KOD.

ds/salon24.pl