Amerykańska FDA (Food & Drug Administration), podlegająca rządowemu Departamentowi Zdrowia, nie chciała przyjąć organów od homoseksualnego nastolatka. Tłumaczyła, że to zwiększa ryzyko zakażenia wirusa HIV. „Tylko ryzyko, bo tego, czy faktycznie był zakażony, FDA oczywiście nie sprawdziła” - ubolewa Wojciech Engelking, publicysta Natemat.pl.

Jak czytamy na portalu Tomasza Lisa, szesnastolatek miał popełnić samobójstwo z powodu szykan, jakie go spotykały po ujawnieniu homoseksualnej orientacji. Jego matka poinformowała media, że marzeniem syna było zawsze oddanie organów tym, którzy będą tego potrzebowali. Decyzji FDA nie rozumie, bo jak tłumaczy, nie wie nawet, czy jej syn uprawiał seks z innym mężczyzną, w końcu był taki młody.

Jednak FDA ze względów bezpieczeństwa nie zgodziła się na pobranie organów, więc homofilskie media podniosły larum, krytykując organizację za homofobię. I wytykając jej, że już wcześniej przejawiała „homofobię”, nie godząc się na pobieranie krwi od homoseksualnych dawców.

Pozostaje jedynie zapytać, czy rzeczywiście decyzje FDA są takie znów homofobiczne czy też może wynikają ze zdrowego rozsądku. I czy ci, którzy dziś się tak burzą na odmowę pobierania organów czy krwi od homoseksualistów chcieliby, a takie narządy wszczepiono im samym, mając świadomość ryzyka zarażenia wirusem HIV czy innymi chorobami. Czy lepiej jest zachować wszystkie środki ostrożności i pobierać narządy wyłącznie od zdrowych osób czy też realizować jakieś wydumane potrzeby homoseksualistów, którzy niby tak chcą pomagać potrzebującym. Jeśli tak, to jest naprawdę wiele innych form zaangażowania się taką pomoc...

MaR/Natemat.pl