Fronda.pl: Wypłynęły nowe nagrania związane z tzw. aferą taśmową. W restauracji „Sowa i Przyjaciele” ks. Kazimierz Sowa w obecności biznesmena Jerzego Mazgaja o „Gazecie Polskiej” powiedział: „Nie polemizować, zniszczyć”. Jak Pan to skomentuje?

Dawid Wildstein, szef publicystyki TVP: Po pierwsze, pozostawiam inteligencji czytelników jak ocenić księdza, który w ten sposób się zachowuje. W każdym razie jest to kolejny element pokazujący to jak poprzednia ekipa rozumiała wolność mediów. Widać wyraźnie, że w przypadku, gdy ktoś nie pisał po myśli tej ekipy, należało kogoś takiego niszczyć. Przepraszam za dosadność metafory, która ciśnie się na usta i chcę wyraźnie zaznaczyć, że nie chodzi mi o to, że politycy Platformy są tacy, jak zaraz to opiszę, ale… Jeżeli pedofil nagle zajmuje się obroną dzieci, to każdy ma mu prawo powiedzieć: „Bardzo Cię przepraszam, ale nie! To jest przekroczenie wszelkich granic”. Taśmy pokazują taki mechanizm. PO nie ma żadnej, ale to żadnej legitymacji, żeby mówić o wolności mediów.

Czy zadawanie się księży z politykami w taki sposób jak to czynił ks. Sowa, musi się kończyć w takim stylu?

Nie uważam, żeby księża musieli uciekać od polityki. Wydaje mi się to bezsensowne, gdyż Kościół jest elementem politycznym i ma prawo występować w ramach polityki. Jako, że jednak jest Kościołem, powinien robić to mając w pamięci swoją pozycję i rolę, a także poprzedzając to jakimiś konsultacjami. W tym przypadku jednak nie mamy księdza, a kumpla, który przy wódce i przekleństwach ustala rzeczy, zupełnie nie przynależne do sfery kościelnej. To ciekawe, że głównym argumentem poprzedniej ekipy jest zblatowanie PiS-u i Kościoła. Tymczasem nagrania ks. Sowy pokazują wyraźnie jego stuprocentowe zblatowanie i Platformy.

Wśród osób, które dowiadują się o rozmowach z udziałem ks. Sowy będą przecież wierni. Czy tym samym ksiądz Sowa przyczyni się do budowania złej opinii o kapłanach?

Niestety tak. Każde działanie kapłana ma wpływ na postrzeganie księży jako zbiorowości. Z ks. Sową jest jednak jak z resztą tego typu księży. Jest dobre powiedzenie: Mówi się tylko o samolotach, które spadły, a nie mówi się o milionach tych, które każdego dnia wykonują swoją pracę należycie. Myślę, że dokładnie tak jest z księżmi i przypadek ks. Sowy tego dowodzi.

Cała sytuacja podkopuje autorytet „nadwornego kapelana TVN” jak niektórzy mówią o ks. Sowie? Jak powinien się w tej chwili zachować?

Ten człowiek powinien w tym momencie zniknąć.

Niedawno w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” ks. Sowa mówił, że gdy „dochodzi do sytuacji, w której Kościół zaczyna faworyzować jedną czy drugą stronę, musi się liczyć z tym, że wybierając partię - czyli część - będzie poddawany krytyce. Tu powinno się zachować zasadę dystansu”. Sam ks. Sowa nie zachował dystansu?

Miło, że ksiądz Sowa mówił o sobie. Ze swoich słów powinien wyciągnąć w tej chwili odpowiednie wnioski. Myślę jednak, że teraz jest już za późno.

Dziękuję za rozmowę.