Święta Bożego Narodzenia wzbudzają nie tylko pozytywne emocje. Miłośnicy tych świąt dobrze wiedzą, za co kochają ten czas. Jednak można spotkać osoby, które nie cierpią świątecznej atmosfery, do których nie przemawiają symbole i gesty oraz cała tradycja tych świąt. Niektórzy nie lubią lub wręcz nienawidzą Bożego Narodzenia. Czasami mówią o tym wprost. Niekiedy wypisują swój gniew i złość na forach internetowych. Zazwyczaj zamykają się w sobie, wycofują, próbują jakoś "przetrzymać" czas świątecznych serdeczności. Dlaczego niektórzy nie cierpią Bożego Narodzenia?

 

Wydaje mi się, że tych, których święta drażnią, wyprowadzają z równowagi lub wpędzają w depresję, można by podzielić na trzy grupy. Jedną z nich tworzą ci, którzy nienawidzą świąt ze względu na ich religijny (bardzo mocno kojarzony z katolicyzmem) charakter. Do tej grupy osób należą wojujący ateiści oraz wyznawcy agresywnych sekt niechrześcijańskich. Święta kojarzą się im z Kościołem, a wiadomo, że Kościół "to samo zło". Dlatego na forach internetowych wypisują bzdurne komentarze o tym, że jest to święto pogańskie, że nie wiadomo, kiedy urodził się Chrystus lub że w ogóle nie istniał. Drażni ich również obecność elementów religijnych w "przestrzeni publicznej". Walczą ze wszystkimi znakami religijnymi. Czasami prowadzi to do absurdu. Na przykład w niektórych krajach Europy, w imię poprawności politycznej, nie wolno w miejscach publicznych stawiać choinek, gdyż kojarzą się z religią, zabrania się śpiewania kolęd lub organizowania odwiedzin Świętego Mikołaja.

 

Drugą grupę nienawidzących Bożego Narodzenia stanowią ci, których rani rodzinny wymiar tych świąt. "Nienawidzę dzielić się opłatkiem z rodziną. A potem w tej nerwowej atmosferze trzeba jeść. Od tego się robią wrzody. I dlatego właśnie nienawidzę świąt. Są dla mnie jak tortura. Co innego jakbyśmy się kochali z rodziną. A tak to lipa jest. Może dlatego nie umiem kochać?" - można przeczytać na jednym z forów internetowych. "Nienawidzę świąt i sztucznego bycia dla siebie miłym, dobrze że dziadki przyjdą na wigilię, bo chyba byśmy się pozagryzali przy stole" - zwierza się ktoś inny. Świąt nienawidzą osoby osamotnione, skonfliktowane z najbliższymi, takie, które nie mają do kogo wyciągnąć ręki z opłatkiem... To osoby głęboko przeżywające brak miłości. Święta, które są czasem miłości, obnażają tę bolesną rzeczywistość i bolą bardziej niż kiedykolwiek indziej. "Najgorsza jest wigilia. Ludzie, którzy na co dzień się nawzajem nie znoszą, nie lubią, a czasem nawet nienawidzą, siadają razem przy jednym stole, na twarze przywdziewają sztuczne uśmiechy i udają wielką miłość do wszelkiego stworzenia i siebie nawzajem. (...) Część nawet idzie nocą na Mszę czy śpiewa kolędy, ale jaki to ma sens, skoro nic nie zostaje z nauk, które niesie ze sobą narodzenie Dzieciątka?" - pisze Ala, 29 lat, urzędniczka z Opola.

 

Trzecią grupę nienawidzących świąt stanowią "letni katolicy". Ci nie wiedzą, co począć z dniami, w których nie wypada nie połamać się opłatkiem, nie pójść na Pasterkę... Tam, gdzie brakuje wiary - nawet święta stają się problemem - uważa ks. Sobolewski.  

 

JW/NaszDziennik.pl