W radzie nadzorczej Państwowej Spółki Energetycznej zasiądzie pani Janina Goss, kobieta, która pożyczyła Jarosławowi Kaczyńskiemu 200 tysięcy złotych. Co więcej, prezes PiS oddał jej tylko część z tych pieniędzy, tak więc p. Goss wciąż jest jego wierzycielką. W tej sytuacji powoływanie jej do rady nadzorczej Państwowej Spółki Energetycznej budzi naprawdę duże zdziwienie. 

O sprawę pytany był przez Monikę Olejnik wiceminister kultury Jarosław Sellin. "Zasiadanie w radzie nadzorczej to nie jest nadzwyczajny przywilej, to jest praca niemal społeczna…" - tłumaczył Sellin. (Tak na marginesie: Ile zarabia członek rady nadzorczej? Z informacji medialnych wynika, że blisko 100 tys. zł. rocznie. To jest "praca niemal społeczna"? A na Bieńkowską i jej 6000zł takie gromy ciskali...).

Sellin mówił dalej. "Jak ktoś ma uprawnienia i się zna na biznesie, to trzeba z tego doświadczenia korzystać". Dodawał też, że to przecież minister skarbu odpowiada za obsadzenie PGE, a nie prezes Kaczyński. "Ale o tym, kto zasiada w radach nadzorczych, decyduje minister skarbu. To polityk, który odpowiada za swoje decyzje" - przekonywał.

wbw