1. Jak poinformowało ministerstwo finansów w ostatni piątek padł rekord, rentowność polskich 10-letnich obligacji skarbowych spadła zdecydowanie poniżej 2% i wyniosła tylko 1,653%.   



Wszystko wskazuje na to, że ta tendencja spadkowa może się jeszcze utrzymać, Polska jest bowiem postrzegana przez potencjalnych inwestorów w nasze papiery dłużne jak kraj o stabilnej gospodarce i dobrym stanie finansów publicznych.

To dobra informacja bo jeszcze w tym roku mamy do wykupienia obligacje emitowane 10 lat temu za rządów Donalda Tuska wartości blisko 24 mld zł, przy czym od obligacji o wartości 10 mld zł są zapłacimy odsetki w wysokości 5,25%.

Natomiast na rok następny przypada wykup obligacji w wysokości aż 111 mld zł z czego od obligacji wartości 16 mld zł mamy zapłacić odsetki w wysokości aż 5,75%, a od reszty w wysokości około 2%.

Gdyby więc oprocentowanie polskich obligacji 10-letnich utrzymywało się poniżej 2% jak to jest obecnie, udało się obniżyć koszt obsługi naszego długu publicznego przynajmniej o 10 mld zł rocznie.

2. Spadek oprocentowania polskich papierów skarbowych denominowanych w polskiej walucie jest kontynuacją tendencji która wystąpiła już na początku tego roku kiedy to naszemu ministrowi finansów udało się ulokować na rynku obligacje skarbowe denominowane w euro o ujemnej stopie procentowej.

Przypomnijmy, że najpierw w połowie stycznia ukazał się komunikat ministerstwa finansów informujący, że udało się ulokować na rynku obligacje wartości ok. 200 mln euro (a więc na około 1 mld zł), o rocznym okresie zapadalności, a ich rentowność wyniosła -0,31 procent co w uproszczeniu oznacza, że za pożyczone 1000 euro po roku oddamy 997 euro.

To było wydarzenie historyczne, w ten sposób Polska dołączyła do elitarnego grona państw, które takie obligacje emitują już od pewnego czasu na szerszą skalę mianowicie Niemiec i Szwajcarii, a także zdecydowanie rzadziej takich jak Holandia, Austria, Finlandia czy Dania.

3. Z kolei 3 lutego ukazał się kolejny komunikat ministerstwa finansów informujący, że tym razem ministrowi finansów udało się ulokować obligacje znacznie większej wartości denominowane w euro, o ujemnym oprocentowaniu.

Tym razem chodziło o obligacje 5-letnie o wartości aż 1,5 mld euro (czyli ponad 6 mld zł), a uzyskana rentowność wyniosła - 0,102%, co oznacza, że po 5 latach za każde pożyczone 1000 euro Skarb Państwa odda wierzycielom 999 euro.

W komunikacie ministerstwa znalazła się także informacja, że wartość ulokowanych na rynku obligacji nominalnie wyniosła 1,5 mld euro, ale zgłoszone oferty opiewały aż na 6,5 mld euro, a więc popyt na nie była ponad 4-krotnie wyższy.

To oznacza, że jeżeli w najbliższym czasie minister finansów zdecyduje się na kolejne emisje obligacji i to denominowanych w euro, ze średnim okresem zapadalności, to jest duża szansa, że uzyskają one także ujemne oprocentowanie. 

4. Spadek oprocentowania polskich obligacji w euro ( do rentowności ujemnej ), a denominowanych w złotych i to 10 -letnich zdecydowanie poniżej 2%, to wyraz uznania inwestorów w papiery wartościowe dla stanu polskiej gospodarki i naszych finansów publicznych.

 Polska przez ostatnie kilka lat takie zaufanie sobie zbudowała, poprzez wysoki poziom wzrostu PKB (w poprzednim roku aż blisko 7-krotnie wyższy niż gospodarka niemiecka, w Polsce wzrost PKB wyniósł 4,0%, w Niemczech zaledwie 0,6%), a także znaczący spadek długu publicznego z blisko 54% PKB do poniżej 47.% PKB.

Mimo wyraźnego spowolnienia gospodarczego w krajach Europy Zachodniej (wzrost PKB w wielu krajach także w tym roku będzie zdecydowanie poniżej 1% ), wzrost gospodarczy w Polsce będzie zdecydowanie przekraczał 3% PKB i w związku z tym będzie kilkakrotnie wyższy.

Z kolei sytuacja finansów publicznych mimo znaczących wydatków na cele społeczne z roku na rok się poprawia, spada zarówno deficyt sektora finansów publicznych jak i dług publiczny w relacji do PKB.

5. Potwierdzeniem znaczącej poprawy sytuacji finansów publicznych jest przedstawienie przez rząd po raz pierwszy od 30 lat zrównoważonego projektu budżetu na rok 2020.

Przypomnijmy, że ministerstwo finansów prognozuje na 2020 rok dochody budżetowe na poziomie 435,3 mld zł, na tym samym poziomie mają być zrealizowane wydatki budżetowe, co oznacza, że będzie to budżet zrównoważony.

Oznacza to, że od roku 2015 (ostatniego roku rządów PO-PSL), kiedy dochody budżetowe wyniosły tylko 289 mld zł, po 5 latach mają one wynieść o ponad 146 mld zł więcej i to jest miara sukcesu rządów Prawa i Sprawiedliwości.

W tej sytuacji deficyt sektora finansów publicznych wg. metodologii unijnej na koniec 2020 wprawdzie wzrośnie ale wyniesie tylko 1,2% PKB (kryterium z Maastricht to 3% PKB), a dług publiczny spadnie do 46,5% PKB (na koniec 2023 roku ma wynieść tylko 42,8% PKB).

To właśnie te twarde dane makroekonomiczne dotyczącej polskiej gospodarki i stanu finansów publicznych, pozwoliły w styczniu ministrowi finansów na ulokowanie na rynku polskich obligacji Skarbu Państwa wartości 200 mln euro o ujemnej stopie procentowej wynoszącej -0,31%, a już w lutym obligacji 5-letnich na kwotę aż 1,5 mld euro z oprocentowaniem -0,102 %, a z kolei oprocentowanie 10-letnich obligacji denominowanych w złotych spadło do najniższego poziomu w historii 1,653%.

Zbigniew Kuźmiuk