Ruch Palikota chce, by obywatele mogli przekazywać 1% podatku na partie polityczne. Wiceprzewodniczący Ruchu Palikota Łukasz Piłasiewicz mówi, że partie nie konkurowałyby z organizacjami pożytku publicznego. Jego ugrupowanie chce bowiem, by na nie też szedł 1 proc. podatku, a kolejny 1 proc. na kościoły. „Odpisy nie byłyby obligatoryjne, gdyby ktoś nie chciał wspomóc partii czy Kościoła, to odpisywałby tylko 1% na organizację pożytku publicznego”- mówi zaś  Karol Jene, szef biura poselskiego Ruchu Palikota „Jednocześnie zlikwidowana byłaby dotacja na partie z budżetu państwa. I głównie przeciw temu protestuje PO, na której poparcie Ruch Palikota liczy. Przeciwne jest również koalicyjne PSL. - czytamy. Dotacja dla partii na ten rok wyniesie niespełna 55 milionów złotych. Ponad 34 miliony z tej kwoty otrzymają łącznie PO i PiS”- czytamy w „Rzeczpospolitej”.  



Kiedyś podobny pomysł na takie finansowanie partii politycznych rzucił Janusz Korwin-Mikke, który powiedział chyba ,że to by pokazało jakie partie cieszą się poparciem społecznym. Trudno nie przyznać temu rozumowaniu logiki. Dziś, dzięki finansowaniu partii z budżetu, bardzo ciężko jest przebić beton polityczny powstały w Polsce. Udało się to Palikotowi, który jednak wszedł do Sejmu jako partia buntu, żerująca na negatywnych emocjach. Niestety takiej szansy nie mają ugrupowania, które zamiast fajerwerków chcą prowadzić merytoryczną dyskusję o przyszłości Polski. Winą za ten stan rzeczy trzeba obarczyć właśnie obecny sposób finansowania partii politycznych, które dzięki wejściu do Sejmu zgarniają ogromne sumy pieniędzy, które potem są przeznaczane głównie na budowanie propagandy. Jakoś nie widać by polskie partie finansowały własne think-thanki, gazety czy kreowały swoje zaplecze intelektualne. Obecny system finansowania partii politycznych z budżetu jest patologiczny nie tylko z tego powodu, że wyborca konserwatywny musi płacić na Palikota i Millera, a lewicowiec na Kaczyńskiego czy Ziobrę, ale głównie dlatego, że partie zamieniają się w syte cyklopy, które widzą tylko swój interes. Niestety pomysł Palikota nie ma szans na realizację. Ani PO, która dostanie w tej kadencji prawie ćwierć miliarda złotych z budżetu, ani PiS czy małe PSL i SLD nie będą chciały rezygnować z daniny jaką muszą składać na nie podatnicy. Kto by zrezygnował z takiej kasy? Podejrzewam, że pomysł Palikota jest propagandą mająca na celu pokazać, że realizuje on postulaty wyborcze. Niestety pewnie sam Palikot i jego ludzie niedługo poczują ciepełko dzięki milionom, które Polacy zmuszeni są im płacić. Jednak trudno nie popierać samego pomysłu. Już widzę jak Polacy przeznaczają 1 proc. na partie polityczne. Może to by w końcu uświadomiło politykom, jakie miejsce zajmują w sercach Polaków.



Łukasz Adamski