W najnowszym numerze „Polityki” guru salonowego dziennikarstwa, Jacek Żakowski przepytuje wyrocznię polskiej opinii publicznej, Dorotę Rabczewską. Po forowaniu prowokatorki w „Newsweeku” i „Wprost” przyszedł czas na potężny wywiad w „Polityce”.

 

Na pierwszy ogień idzie kwestia skandalicznej wypowiedzi Dody na temat Pisma Świętego (czego efektem ubocznym był jeszcze większy rozgłos medialny byłej dziewczyny Radka Majdana). - Kto organizuje koncerty? Burmistrzowie i radni. A kto nimi kręci? Księża. Po moim procesie o Biblię każdy ksiądz (...) mówi, że za Boga Doda w jego mieście nie wystąpi. I koniec - mówi w rozmowie z Żakowskim Doda. - Po akcji z Biblią na 80 koncertów dochodzi do skutku siedem. To mnie przekonuje, że dobrze zrobiłam. (...) Zacietrzewienie i agresja pod sutanna. W białych rękawiczkach decydują, czego ludzie mają słuchać i oglądać - mówi piosenkarka Jackowi Żakowskiemu.

 

Celebrytka bez cienia żenady zdradza, dlaczego pozbyła się z domu Internetu, rzadko czyta prasę i ogląda telewizję oraz nie interesują się ekonomią ani polityką. -  Świat kręci się wokół mnie. Nie ja wokół świata. Kreuję sobie własną rzeczywistość i świetnie się w niej czuję. Reszta mnie nie interesuje – mówi.

 

Doda ma też własną teorię odnośnie do tego, co trzeba zrobić, żeby w Polsce żeby w Polsce wszyscy mogli normalnie funkcjonować. Jej zdaniem, muszą rządzić i sądzić "jakieś mądre osoby, które nie mają silnych poglądów religijnych". - Ateista nigdy by nie pozwał ani nie skazał katolika za jego poglądy - mówi. 

 

Chwaląca się swego czasu wysokim ilorazem inteligencji piosenkarka przyznaje też, że nigdy nie była na żadnej Manifie, i nie wie, co to takiego jest. Uświadomiona przez Żakowskiego deklaruje jednak, że na następną się wybierze, bo do tej pory nie wiedziała, iż aborcja w Polsce jest zakazana.

 

eMBe