Portal Fronda.pl: Wynik ekspertyzy IPN był dla Pana w jakiejkolwiek mierze zaskoczeniem, czy też tylko potwierdzeniem faktu, o którym wielu było przekonanych jeszcze przed konferencją IPN?

Dominik Tarczyński, poseł, PiS: Oczywiście nie było to dla mnie żadnym zaskoczeniem. Lech Wałęsa wielokrotnie potwierdzał, następnie zmieniał historię jeśli chodzi o jego współpracę z SB. Fakt tej współpracy w latach 1970-74 nie podlega dyskusji. To, że Lech Wałęsa w latach 90 dokumenty dotyczące jego osoby wypożyczał, niszczył, to w jaki sposób jego otoczenie reagowało na ten temat, tylko to potwierdza. Zachowanie Wałęsy w okresie transformacji ustrojowej było jego reakcję na wiedzę o tym, że istnieje teczka dotycząca jego współpracy z SB. Przykre jest to, że jego legenda kończy się w taki sposób. Dla mnie dyskusja jest zamknięta, grafolodzy potwierdzili autentyczność jego podpisu. Przykre jest także to, że zamiast stanąć w całej prawdzie, zachowywał się tak, jak się zachowywał. Chciał pozostać legendą, a skończył niestety bardzo tragicznie.

Jak ocenia Pan z kolei zachowanie Wałęsy po tym, gdy już znane były wyniki ekspertyzy grafologów?

Lech Wałęsa zawsze zachowuje się w sposób irracjonalny i zaprzecza istnieniu jakichkolwiek dowodów czy dokumentów na jego temat. To zachowanie oraz tłumaczenia nie mają jednak żadnego znaczenia jeśli widzimy wspomnianą dokumentację i opinie. Nie ma żadnej wątpliwości co do jego współpracy z SB. Nie było jej zresztą także wcześniej, bo są świadkowie czy współpracownicy Wałęsy, którzy wypowiadali się na ten temat. Dokumenty są więc tylko potwierdzeniem, nie żadnym zaskoczeniem.

Za Wałęsą murem stoi też „opozycja totalna”. Dlaczego to robi, skoro wyniki badań, jak Pan wspomina, są pewne?

Najpewniej dlatego, że Wałęsa był tzw. autorytetem i opowiedział się jasno po stronie konkretnej opcji politycznej. Może też dlatego, że w życiorysach niektórych z nich, lub ich rodzin, także znajdują się podobne, niewygodne fakty. Przypuszczeń może być wiele, ale proszę zauważyć, że jest to środowisko, które chronią byli esbecy. To jest bardzo ciekawe, że byli esbecy broną Lecha Wałęsy, są obecni w KODzie i co groteskowe oraz śmieszne – walczą o demokrację.

Lech Wałęsa słynie od jakiegoś czasu także ze wspierania KODu. Tymczasem Mateuszowi Kijowskiemu mimo tak licznych kompromitacji udało się zostać liderem KOD na Mazowszu, twierdzi, że to pozwoli mu pozostać też liderem całego KOD. Jak Pan to ocenia?

Bardzo się cieszę, że to środowisko jednoznacznie pokazało czym jest i co jest dla niego naprawdę ważne. Najwidoczniej kompromitacje nie mają dla nich żadnego znaczenia. Są ludźmi, dla których to kasa jest najważniejsza, a nie żadna demokracja. To o pieniądze i przywileje tak naprawdę walczą, a nie o demokrację. W tym środowisku nie brak esbeków i ludzi, którzy doskonale wiedzą, czym skończy się dla nich ustawa dezubekizacyjna. W skrócie – walczą o to, „żeby było tak, jak było”. Tak natomiast nie będzie. Jakakolwiek kompromitacja się pojawi, Kijowskiemu to nie zaszkodzi, bo inni ludzie tworzący KOD są skompromitowani jeszcze bardziej. Nie wszyscy oczywiście. Wystarczy jednak posłuchać wypowiedzi osób, które są autorytetami dla tych ludzi. Jeżeli były esbek mówi o kulturalnym stanie wojennym, to jest to zwyczajna groteska, sytuacja nie do przyjęcia.

KOD już teraz zapowiedział, że za kilka dni będzie protestował przeciw reformie dotyczącej powiększenia Warszawy. Będą tłumy?

Nie, tłumów nie będzie. To jest ruch, który czasy świetności ma już za sobą. Ci najbardziej zainteresowani, o których wspomniałem, a których reformy PiS dotykają najbardziej, na pewno się pojawią. Skompromitowali się już Kijowski, Wałęsa, Petru. Całe to środowisko bez przerwy się kompromituje, idzie w zaparte i kłamie. Raz mówią, że wyjazd jest służbowy, a za chwilę, że jednak prywatny. Lech Wałęsa zamiast przyznać się do winy i wyznać grzechy, także idzie w zaparte. Uważam, że powinien odpiąć wizerunek Matki Boskiej z klapy.

KOD ma też zamiar zmienić nazwę na Komitet Odbudowy Demokracji. Uważa Pan, że na długo jeszcze wystarczy paliwa tej organizacji?

Ja bym sugerował jednak zmianę nazwy na Komitet Obrony Faktur. To jest realne i tak powinni się nazywać, co tu chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze. Zmiana nazwy niczego jednak nie zmieni, Unia Wolności też zmieniała się w Platformę Obywatelską, PZPR w SLD. Zmiany szyldów niczego nie zmieniają. Polacy nie pozwolą, by obrażać ich inteligencję.

 

Dziękujemy za rozmowę.