„Sepp Blatter, szef jednej z najbardziej skorumpowanych organizacji międzynarodowych, wyściskał się z Władimirem Putinem, prezydentem równie skorumpowanego państwa, które jednych sąsiadów najeżdża, a innym grozi. Były tańce, hulanki, swawole żywcem wyjęte z akademii ku czci” - stwierdził publicysta „Rzeczpospolitej”. Jak dodaje, podczas transmisji widzowie mogli usłyszeć, że futbol wymyślono... w Rosji.

„Szczęściem nasi sprawozdawcy potraktowali tę farsę w jedyny możliwy sposób: subtelną ironią” - kwituje to odkrycie historyczne Piotr Kowalczuk.

„Niebiosa najwyraźniej straciły cierpliwość i zesłały na to wszystko burzę z piorunami zrywającą połączenia telewizyjne. Niestety, tylko na kilka minut” - ironizuje publicysta. Stwierdza też, że skoro mundial dostaje taki kraj, jak Rosja, to na mistrzostwa mogą liczyć i inne reżimy.

„Logicznym następstwem kierunku, w którym FIFA ciągnie futbol, powinny już niedługo być mistrzostwa świata w Korei Północnej i Zimbabwe, bo przecież futbol nie zna granic. Zwłaszcza granic przyzwoitości. FIFA z pewnością jest już moralnie gotowa na uhonorowanie obskurnych reżimów w Harare i Pjongjang” - pisze „Rzeczpospolita”.

„W przypadku przedsiębiorstwa FIFA i państwa Rosja, czyli Blattera i Putina, chodzi o symbiozę, w której zło i korupcja legitymizują się nawzajem” - puentuje Piotr Kowalczuk.

KJ/Rp.pl