Biznesmen Marek Falenta, którego wypowiedzi publikuje tygodnik "DO Rzeczy", twierdzi, że informował służby o podsłuchach długo przed ich ujawnieniem. - Istotnie, już w ubiegłym roku przekazałem funkcjonariuszom ABW, a potem CBA z delegatur we Wrocławiu informacje, że w warszawskich restauracjach nagrywane są najważniejsze osoby w państwie - tłumaczy Falenta w rozmowie z Tygodnikiem "Do Rzeczy".

Co ciekawe, Falenta mówi, że służby zbagatelizowały jego doniesienia, a ponadto zabroniono im się nimi zajmować, gdyż dotyczyły czołowych polityków Platformy Obywatelskiej. 

Biznesmen przekonuje jednak, że obecnie służby usiłują wejść w posiadanie nagrań z rozmów innych polityków PO - w tym Donalda Tuska. Premier miał rzekomo zostać nagrany w trakcie spotkania z najbogatszym Polakiem - Janem Kulczykiem. Rozmowa miała dotyczyć interesów, jakie prowadzi Kulczyk - a w zasadzie jego spółki Polenergia - na Ukrainie. Ujawnienia tych taśm najbardziej obawiają się politycy Platformy Obywatelskiej - czytamy dalej. "Do Rzeczy" twierdzi, że nie chodzi zresztą tylko o nagranie rozmowy z Kulczykiem. Rzekomo zarejestrowano również rozmowę z synem premiera, dotyczącą afery Amber Gold.

Wojciech Wybranowski pisze na Twitterze: Tekst @cezarygmyz i wyznanie @MFalenta wywraca do góry nogami oficjalną tezę śledztwa taśm. Co więcej w "DoRzeczy" http://dorzeczy.pl/id,4021/nr-35-Kulisy-afery-tasmowej-Co-wie-Marek-Falenta.html …""

A Marek Falenta: "Dziękuję Cz. Gmyzowi za ujawnienie prawdy. To dopiero wstęp. Więcej po 19.09, o ile Premier wcześniej mnie nie zamknie.".

Jak teraz potoczy się sprawa afery podsłuchowej? 

mod/Do Rzeczy