Jaki problem pokazuje nam ACTA?

 

- Sprawa ACTA pokazuje nam poważny problem, i rzecz nie sprowadza się tylko do cenzury w internecie czy totalnego monitorowania internetu, bo raczej nie o to chodzi. ACTA powstała jako umowa krajów wpływów anglosaskich jak Ameryka, Wielka Brytania, Nowa Zelandia czy Singapur. Ona odwołuje się do pewnego modelu dochodzenia swoich roszczeń przed sądem. W ramach tej umowy, organy państwa na żądanie organizacji zarządzających zbiorowo prawami autorskimi, czy korporacji, będą mogły zwracać się do administratorów serwerów czy stron internetowych o przekazanie im danych internautów czy firmy, która naruszyła prawa autorskie. Generalnie rzecz biorąc, chodzi o umowę, która działa na rzecz organizacji zarządzającymi prawami autorskimi krajów anglosaskich czy wielkich internetowych korporacji anglosaskich, które dostaną narzędzie ograniczania ekspansji wpływów i tych którzy chcieliby wejść na rynek ze swoimi innowacjami, także znad Wisły czy Wełtawy. Taki jest sens ACTA. Przy czym siła tych wielkich korporacji wzięła się z okresu, kiedyś to one piraciły. Jest to obrona przed konkurencją gospodarek rozwijających się.

 

Trwa też zagospodarowanie polityczne tego protestu społecznego. Palikot chce nawet zawiesić maskę Anonymouse na pomniku Jezusa w Świebodzinie...

 

- Usiłuje złapać dwie sroki za ogon: trzymać maskę, będącą również na demontracjach symbolem środowisk anarcho-lewackich, czy alterglobalistycznych, a z drugiej strony uderzyć nią w symbole religijne. Takie, czy inne formacje politycznie, chcą z tą grupą młodych ludzi nawiązać kontakt, choć jest ona ideowo bardzo zróżnicowana. Palikot został ostatnio obrzucony obelgami na manifestacji pod pałacem prezydenckim, z drugiej strony gdybym ja się na niej pojawił to również pod moim adresem ktoś mógłby się wyrażać pogardliwie, bo jest to zbiorowość bardzo zróżnicowana, choć ma wspólne doświadczenie pokoleniowe.

 

Na czym ono polega?

 

- Są przede wszystkim młodzi. Dla nich internet nie jest narzędziem pracy jak dla starszego pokolenia. Jest ich sposobem istnienia, przestrzenią życiową. Dla mnie i mojego pokolenia przestrzeń życiowa polega na czymś innym, a internet służy do pisania artykułów, tekstów na bloga czy wysyłania listów. Dziś młodzież funkcjonuje na portalach społecznościowych, w myśl tego, że kto nie ma profilu na Facebooku ten nie istnieje. To funkcjonowanie polega też na dzieleniu się treścią wytworzoną przez kogoś innego. Tworzą wspólnotę gustów i przeżywania świata. Traktują więc ACTA jako zagrożenie, które może w nich uderzyć.

 

W większości żyli poza polityką, kontestowali ją...

 

- A teraz władza czy polityka zapukała do ich drzwi. Okazało się, że istnieje łącznik między nimi, a prawem stanowionym.

 

W internecie jest przecież o wiele większa krytyka rządu Tuska niż w oficjalnych mediach. Rząd nie spodziewał się takich nieoczekiwanych protestów.

 

- Donald Tusk i PO na kolejne 3-4 lata porządnie sobie nagrabiła. Znaczna część młodego pokolenia będzie miała uraz do Tuska. To zostanie mu zapamiętane. PO też zraziła do siebie młodych wyborców. Nie zrodzi się z tego ruch społeczny czy formacja polityczna, bo to środowisko jest zbyt zróżnicowane, ale miał miejsce bunt, który może stanowić impuls także do wychodzenia na ulicę w innych sprawach. Zupełnie spontanicznie w ciągu 2-3 dni na ulice wyległo kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi.

 

Jaki pan widzi dalszy rozwój wydarzeń. Rząd ratyfikuje ACTA?

 

- Nie. To sobie będzie leżało w MSZ i nie zostanie skierowane do sejmu. To jest bardzo prawdopodobne. Czyli będzie to względny sukces uczestników tych demonstracji, i w jakimś stopniu zachęta do demonstracji w innych sprawach.

 

Trzeba też przyznać, że 2012 rok dosyć nieciekawie zaczął się dla rządu?

 

- Tak. Była sprawa głosu gen. Błasika, ustawy refundacyjnej, ACTA. Sądzę, że ta seria będzie trwała, bo nie wiadomo jakie jeszcze trupy panu premierowi wypadną z szafy. Są zaniechania wobec społeczeństwa z poprzedniego okresu.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski