Portal Fronda.pl: Tygodnik "Newsweek" nieoficjalnie ustalił nowy skład rządu Prawa i Sprawiedliwość, jaki ma powstać po zwycięstwie w wyborach parlamentarnych w 2015 roku. Ma to być rząd mniej polityczny, bardziej ekspercko-profesjonalny. To dobry pomysł?

Dorota Kania: W tej chwili rozmawiamy o hipotezach. Nie znany źródła pochodzenia informacji, pozyskanych przez tygodnik „Newsweek”. Generalnie, jeżeli chodzi o najważniejsze resorty w państwie, to powinne być one obsadzone z klucza politycznego. Dlaczego? Bo mają poparcie w partii. Ludzie z tzw. zaplecza eksperckiego o tyle osłabiają rząd, o ile nie bardzo mogą przeforsować pewne rozwiązania, a nie każdy ich pomysł spotyka się z akceptacją. Przypomnę historię związaną z resortem sprawiedliwości i rozdziałem funkcji prokuratora generalnego od ministerstwa sprawiedliwości. Już teraz widać, jak prokurator generalny jest bardzo słaby, nie mając zaplecza politycznego. Coraz częściej nawet sami politycy Platformy przyznają, że to był błąd. Mamy prokuratora generalnego, który pochodzi ze środowiska prawniczego, sędziego, który nie ma żadnego zaplecza politycznego, a zatem nie ma poparcia dla swoich pomysłów, nie ma poparcia dla swojej pracy. Wystarczy przypomnieć, jak działał minister sprawiedliwości, prokurator generalny Lech Kaczyński, który mając wówczas poparcie polityczne, mógł wprowadzić wiele rozwiązań. Mam tu na myśli choćby rozbicie gangu pruszkowskiego. To właśnie Lech Kaczyński dał zielone światło, bo wiedział, że ma za sobą również poparcie polityków. Oczywiście, wykonały to odpowiednie organy śledcze, ale prokurator generalny dawał im niezbędne do tego instrumenty. Tak samo działał minister sprawiedliwości i prokurator generalny w rządzie PiS, Zbigniew Ziobro. Miał poparcie swojej partii, mógł przeforsować pewne rzeczy. Prokurator generalny Andrzej Seremet jest całkowicie osamotniony i to jest ten przykład, dlaczego rząd ekspercki jest dużo słabszy niż rząd dobierany z klucza politycznego.

Mówi Pani o wadach, a czy można wskazać jakieś zalety stworzenia takiego eksperckiego rządu?

Plusy zdecydowanie są w przypadku resortów gospodarczych. Jeśli chodzi o resorty gospodarcze czy związane z funduszami unijnymi to na pewno warto stawiać na ekspertów. Tutaj są plusy, ale jeśli chodzi o tzw. resorty siłowe, czyli służby, MSW to powinno się jednak obsadzać stanowiska z klucza politycznego. Dodatkowo, na stanowisku ministra spraw zagranicznych musi stać polityk.

Ostatnio pojawia się coraz więcej prognoz, w których najbliższe wybory wygra PiS. Takie opinie przedstawiał kilka dni temu na łamach „Wyborczej” dr Jarosław Flis, dziś w podobnym tonie wypowiada się Kazimierz Marcinkiewicz. Pani podziela takie hipotezy?

Biorąc pod uwagę poparcie, które pojawiło się już podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego i te słynne mapki, które zamieściła Państwowa Komisja Wyborcza pokazujące, jak PiS od siedmiu lat rozszerza swoje poparcie od wschodu na zachód, to jest to możliwe. Przypomnę tylko sondaż, który ostatnio przeprowadziła Platforma Obywatelska na Dolnym Śląsku. Cały Dolny Śląsk, według tego sondażu, przechodzi w ręce PiS, a sam Wrocław, który zawsze mocno wspierał Platformę, jest na granicy błędu statystycznego. Nie wiadomo, czy PiS nie wygra i w samym Wrocławiu. Jest duże prawdopodobieństwo, że wybory samorządowe, które rządzą się jednak trochę innymi prawami, niż wybory parlamentarne, okażą się zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości. Będzie bardzo dużo komitetów. Już widać odpływ elektoratu Platformy. Myślę, że w ostatniej chwili wielu polityków Platformy zrezygnuje z szyldu PO i wystartuje z własnymi komitetami samorządowymi, aby uciec od balastu. Bo w tej chwili Platforma jest już balastem.

Przewaga PiS może być na tyle duża, by partia Jarosława Kaczyńskiego samodzielnie rządziła?

To wszystko będzie zależało od tego, co stanie się w przyszłym roku.

Co powinien zrobić prezes Kaczyński, aby tą zwyżkową tendencję utrzymać?

Wydaje się, że obecnie prowadzona polityka jest o tyle dobra, o ile procentuje. We wszystkich okręgach, w których wygrało Prawo i Sprawiedliwość, są realizowane obietnice wyborcze. Przypomnę choćby Elbląg i Jerzego Wilka, który konsekwentnie wprowadza to, co obiecał podczas kampanii. Ludzie widząc dobre owoce (a przecież po owocach ich poznacie) i to, co jest realizowane, nie odpływają od PiS, tylko wręcz przeciwnie. Myślę, że tam będą głosowali właśnie na PiS.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk