Tomasz Wandas, Fronda.pl: Komisja Europejska będzie w środę analizować ustawy o Sądzie Najwyższym oraz KRSi podejmie decyzje, czy uruchomić wobec Polski art. 7. Mówi on o tym, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE może stwierdzić, że istnieje wyraźne ryzyko poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości Wspólnoty. Polska naraża czy może broni wartości wspólnoty?

Dorota Kania, redaktor naczelna TV Republika: Po pierwsze, to są bardzo małe szanse na to, aby sankcje wobec Polski zostały wdrożone, gdyż nie uda się zebrać wymaganej liczby państw, aby ten wniosek skierowany przeciwko nam poparły. Po drugie, to co powtarzają politycy, najpierw premier Szydło, teraz Morawiecki: chodzi tu o bronienie wartości wspólnoty, a przede wszystkim dopasowanie propolskiego systemu prawnego do tego systemu jaki jest w Unii Europejskiej.

Dlaczego nikt na to nie zwraca uwagi?

Wielokrotnie wskazywano, że przepisy, które zostały przegłosowane w Sejmie obowiązują w pozostałych krajach Unii Europejskiej. Tak naprawdę jest to teraz dostosowanie polskiego systemu prawnego, do unijnego.

Dlaczego zatem opozycja tak głośno mówi o braku praworządności w Polsce?

Mówienie o braku praworządności jest po prostu zwykłym populizmem, kłamstwem.

Po co to robić?

Chodzi tu tylko i wyłącznie o to, aby wywołać rozruchy. Opozycja nie ma pomysłu na przejęcie władzy. Wydaje się, że tylko ulica i zagranica jest w stanie doprowadzić do obalenia obecnego rządu. Jak na razie i to im się nie udaje - wystarczy spojrzeć na protesty, które były w ostatnich dniach.

Trzeba w tym miejscu bardzo wyraźnie powiedzieć, że Polska uchwalając te ustawy zrobiła krok ku prawu unijnemu (mam nadzieję, że prezydent Duda je podpisze) i tym samym dostosowała się do prawa funkcjonującego w Unii Europejskiej.

„Bardzo chętnie będziemy prowadzili dialog z Komisją Europejską. Natomiast jeżeli KE zdecyduje o wszczęciu jakiejś części procedury artykułu numer 7, to jest to oczywiście jej suwerenna decyzja” powiedział premier Mateusz Morawiecki. Dlaczego Timmermans nas straszy skoro jak wcześniej Pani wspomina jest to bez pokrycia?

Straszy, gdyż bardzo nie podoba mu się rząd konserwatystów. Rzeczywiście straszy on bez pokrycia, między innymi dlatego, że Polska jest płatnikiem unijnym.  W najgorszym wypadku, a myślę, że do tego nie dojdzie, mam nadzieję, że nasza dyplomacja sprawi, że dojdzie do porozumienia. Zawsze możemy doprowadzić do tego, aby wejść w ostry spór z Unią, co z pewnością nie będzie Unii na rękę, chociażby właśnie ze względów finansowych.

A co jeśli jednak by do sankcji doszło?

Inne kraje, nasi najbliżsi partnerzy są przeciwni wprowadzeniu sankcji wobec Polski. Nie wyobrażam sobie zatem sytuacji, że nagle pan Timermans z innymi ludźmi, którzy zajmują inne kierownicze stanowiska w Unii nagle zaczną wszczynać procedury nie tylko przeciwko Polsce, ale przeciwko Węgrom Czechom czy Litwinom.  

Premier wyraził nadzieję, że „mimo pewnych niezgodności” między Polską a KE, „w najbliższych 12 czy 18 miesiącach uda się wypracować jakąś płaszczyznę dalszej współpracy”. Może nawet pomimo tego, że obie strony zostaną przy swoim zdaniu— dodał. Czy byłoby to możliwe?

Unii nie opłaca się rezygnować z funduszy, które do niej z polski wpływają, tak samo nie opłaca im się zrywanie jakichkolwiek negocjacji, które są prowadzone z Polską na różnych szczeblach.

Co mówi Pani intuicja? Jak rozwiąże się ta sprawa?

Ja jestem bardzo spokojna, jeśli chodzi o ewentualne wprowadzenie tego artykułu. Tym bardziej, że rozmawiałam z naszymi europosłami, którzy sami mówią, że są bardzo marne szanse na to, aby groźba Timmermansa została zrealizowana.

Premier przypomniał, że w styczniu spotka się z szefem KE Jean-Claude’em Junckerem, by rozmawiać na temat reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Dodał, że być może w spotkaniu tym będzie też uczestniczył wiceszef KE Frans Timmermans. Czy premier zdoła na nich wpłynąć w bezpośrednim spotkaniu?

Tutaj najważniejsza jest wspólna polityka całego rządu, jak na razie taka jest prowadzona, co wyraźnie widać. Dotychczasowe stanowisko rządu, jak i premiera Morawieckiego w tej sprawie jest bardzo istotne. Przykładem nich będzie rozmowa premiera Morawieckiego z prezydentem Francji Emanuelem Macronem.

To znaczy?

Spotkanie to pokazuje, że możemy być twardym, a przede wszystkim liczącym się graczem w unijnej polityce. Myślę, że spotkanie, które będzie zaplanowane na początek przyszłego roku, odbędzie się z pozytywnym skutkiem. Bardzo ważna jest tu konsekwencja, bez niej niewiele uda się osiągnąć, premierowi Morawieckiemu na pewno jej nie zabraknie.

Czyli można ze spokojne stwierdzić, że mimo zmiany premiera polityka rządu jest konsekwentna?

Jak na razie jest spójna i wyraźnie widać, że podążają cały czas w tym samym kierunku.

Dziękuję za rozmowę.