Od kilkunastu lat ekolodzy biją na alarm, że czeka nas katastrofa ekologiczna. O "Matkę Ziemię" trzeba dbać, ale nie wolno dać się zwariować "zielonej" histerii.

Unia Europejska walczy z plastikiem. Z rynku najszybciej znikną jednorazowe sztućce, talerzyki, słomki, styropianowe kubki i opakowania na żywność. Nawet istnieje specjalne Europejskie Biuro Ochrony Środowiska. Jednak jak się okazuje w praktyce - wszelkie koszty walki ekologów przeważnie ponoszą zwykli konsumenci, a zmiany klimatyczne są czynnikiem naturalnym.

"Zieloni" nabijają nas w butelkę choćby z emisją CO2. Jak już informowaliśmy, na świecie wydobywa się coraz więcej węgla, a Polska od 1990 roku nieustannie ogranicza emisje. Jeśli ekolodzy chcą walczyć z emisją CO2 należałoby zakazać hodowli bydła, jazdy na rowerze, czy biegania - wszak intensywny wysiłek powoduje wzrost wydzielania dwutlenku węgla.

Jak informował The Guardian, w lipcu 2017 roku na świecie budowano 154 nowe elektrownie węglowe i rozbudowywano 113 takich jednostek. Rekordzistą w tym zestawieniu były Chiny.

Kolejnym absurdem stają się dodatkowe opłaty za śmieci. Znów płaci indywidualny użytkownik. Dlaczego nikt nie rozprawi się z twórcami opakowań? Wielkimi fabrykami, które mnożą byty, by łatwiej sprzedać swoje produkty? I tak mamy opakowanie w opakowaniu niczym rosyjska babuszka. Ładniejsze produkty, to i popyt większy.

Szefowa resortu środowiska Niemiec Svenji Schulze zaproponowała, by producenci partycypowali w kosztach usuwania odpadów z opakowań jednorazowych. Niemiecka minister środowiska chce ograniczyć zalew opakowań plastikowych w miastach i zmusić ich producentów do częściowego przejęcia kosztów sprzątania ulic.

"Stuttgarter Zeitung” dziwi się, że „akurat w kraju dbającym o segregację odpadów i mającym butelki z kaucją rozpowszechnił się nawyk beztroskiego mnożenia śmieci. Wiele produktów z plastiku jak słomki czy plastikowe sztućce będą wkrótce zakazane, jednak niektóre produkty nie. Zalew śmieci da się opanować, jeśli produkty będą miały wyższą cenę. Dlatego słuszne jest, że producenci powinni partycypować w oczyszczaniu miast. Minister środowiska Svenja Schulze chce do 2021 r. stworzyć ku temu podstawy prawne. Okaże się jeszcze, czy oprócz wyczucia odpowiedniego momentu ma ona także wytrwałość”.

„Reutlinger General-Anzeiger” zauważa, że „propozycja minister środowiska jest słuszna. Kto produkuje jednorazowe opakowania, powinien partycypować w kosztach sprzątania ulic. W końcu dopiero wynalezienie jednorazowych kubków do kawy i pojemników do sałatek umożliwiło całe jedzenie na wynos."

W Polsce również producenci "śmieci" powinni płacić! Bez wątpienia do śmieci należą zbędne opakowania. A my starajmy się przy wyborze produktów po prostu kierować się zdrowym rozsądkiem.

Fronda.pl