- Autorom nie podobała się publiczna aktywności Profesora, a także ostre sądy krytyczne, które wydaje, na przykład o atakujących Powstanie Warszawskie. Tak się składa, że środowisko to, to właśnie Cenckiewicz i jego kilku kolegów z „Do Rzeczy” - mówi o publikacji tygodnika „Do Rzeczy” dotyczącej przeszłości prof. Witolda Kieżuna dr Piotr Gontarczyk.
 
Rozmówca "Gazety Warszawskiej"" dodaje, że w publikacji znalazło się wiele przekłamań.- Rozmaitych nagięć, przekłamań czy wręcz fałszerstw treści dokumentów przy pierwszym porównaniu akt archiwalnych z artykułem znalazłem ponad 50. Potem znajdowałem kolejne – Taki charakter nadużyć i ich skala wykluczają hipotezę, że to jakiś przypadek, zwykła niekompetencja i nieudolność – ocenia historyk.

W przekonaniu Gontarczyka publikacja „ Do Rzeczy” była celowa: - To była zamierzona, konsekwentna operacja fałszowania historii tak, żeby przedstawić Witolda Kieżuna w możliwie jak najgorszym świetle. Nieuczciwość i nierzetelność w czystych postaciach - mówi.

Gontarczyk rozmawiał wielokrotnie o publikacji z autorami. Ci uparcie twierdzą, że mieli do tego prawo… - Kiedy zarzuciłem im [Cenkiewiczowi i Woyciechowskiemu], że przypisali Profesorowi wypowiedź innej osoby insynuując mu antysemityzm to odpisali mniej więcej, że mieli prawo do takiego ujęcia, bo rozmawiali z Profesorem i znają jego poglądy - mówi.  - Czyli w pewnym uproszczeniu tak: jesteś antysemitą, znamy Twoje poglądy, więc możemy dopisać Ci coś, czego nigdy nie powiedziałeś. Nieuczciwość i cynizm takiego traktowania ludzi porażają. I to kogo? Polskiego bohatera z Postania, człowieka tak dla Polski zasłużonego – dodaje historyk.

All/Warszawska Gazeta