Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Rosyjscy dyplomaci w ciagu 72. godzin mają opuścić USA - tak zadecydował obecny prezydent USA, Barack Obama, co Pan o tym sądzi?

Dr Jerzy Targalski: Myślę, że jest to bardzo dobry krok, niestety kończy on kadencję Obamy, a nie rozpoczyna.

L. D: A może Barack Obama uprzedził zamiary Donalda Trumpa?

J. T.: Nie, tu chodzi o to, że Obama przez całą swoją kadencję pozwalał Putinowi czyścić sobą buty, a teraz pokazał się jako twardy gracz, tylko że to posunięcie jest skierowane przede wszystkim przeciwko Trumpowi. Ono ma utrudnić nowemu prezydentowi porozumienie z Rosją.

L. D.: Czy prezydent Obama podrzucił D. Trumpowi ,,kukułcze jajo''?

J. T.: Tak, bo gdy chodziło o politykę wobec Rosji, Obama zachowywał się w sposób nieodpowiedzialny i tchórzliwy, ale gdy chodzi o zrobienie na złość i utrudnienie życia swojemu następcy, to okazał się człowiekiem odważnym i zdecydowanym. Z naszego punktu widzenia jest to posunięcie bardzo korzystne, ponieważ utrudni Trumpowi porozumienie z Rosją, a nam zależy na tym, żeby Trump się z Rosją nie porozumiał.

L. D.: Z wypowiedzi i deklaracji prezydenta elekta USA  może wynikać, że zapowiada się ocieplanie polityki wobec Rosji, choć Trump wystrzega się słowa ,,reset''.

J. T.: Wyglądało na to, że D. Trump chce podjąć rozmowy z Rosją w sprawie porozumienia, tylko że my nie wiemy, na jakich warunkach chce się z Rosją porozumieć, czy to są warunki - jak sam Trump zapowiadał - kiedy Stany Zjednoczone występują z pozycji siły czy, też takie, że USA oddają Rosji, co Rosja chce - na danym etapie oczywiście. My nie znamy warunków, wiemy jednak, że Trump chce się porozumieć z Rosją, ale jaka będzie odpowiedź Rosji i co się wydarzy - możemy jedynie spekulować.

W każdym razie posunięcie Obamy w kwestii wydalenia dyplomatów jest dla nas korzystne, ponieważ ewentualne porozumienie z Rosją postawiłoby Polskę w trudnej sytuacji. Jest też inna, bardzo ważna sprawa - tam chodzi również o dwie osoby, które są poszukiwane listem gończym przez służby amerykańskie. Nagroda za udzielenie informacji wynosi 100 tys. dolarów i cała ta sprawa zwraca uwagę - wreszcie - na działalność rosyjskiej agentury w internecie i to jest bardzo istotne. To jest problem, który w Polsce zupełnie nikogo nie interesuje

Poza tym mówi się o zamknięciu jakichś instytucji rosyjskich w USA, tylko nie wiadomo dokładnie, o jakie instytucje chodzi, więc trzeba spokojnie poczekać i zobaczyć. Są spekulacje, że może to dotyczyć jakiegoś osiedla, gdzie mieszkają Rosjanie - ale jest to tak enigmatycznie przekazane, że nie wiemy, o jakie jednostki chodzi. Wiadomo tylko, że Barack Obama chce zamknąć jakieś instytucje rosyjskie w Stanach, i to też jest bardzo korzystne. Zwraca uwagę rozmach, z jakim rosyjska agentura - zupełnie bez przeszkód -  działała w ciągu ostatnich lat prezydentury Obamy.

L. D.: Czy nie wygląda to tak, jakby Obama nagle się ,,zreflektował'' na koniec swojego urzędowania, ale to słowo należy ująć w cudzysłów, bo tu raczej nie chodzi o korektę polityki, ale o zrobienie na złość Trumpowi?

J. T.: Teraz się zreflektował, ale dla Obamy nie ma to juz żadnego znaczenia, a kiedy trzeba było działać - pozwalał na wszystko. Teraz to jest krok utrudniający, chodzi wyłącznie o zaszkodzenie Trumpowi . W rozumieniu Obamy, to swego rodzaju zemsta. Dla nas jest to jednak korzystne.

L. D.: A czy amerykańskie wojska w styczniu przyjadą do Polski?

J. T.: Tego nie wiemy. Zobaczymy, czy zaczną przyjeżdżać do Polski przed 20. stycznia. To jest dla nas najważniejsze, bo jeśli wojsk nie będzie, to w efekcie porozumienia ze szczytu NATO zostaną złamane i my poniesiemy koszty porozumienia amerykańsko-rosyjskiego. Spokojnie czekajmy - w naszym interesie jest, aby te wojska w Polsce się pojawiły. A właśnie to Rosjanie chcą zablokować. Decyzja Obamy w tym przypadku jest dla Polski korzystna.

L. D.: Wydawałoby się, że politycy, których chce powołać D. Trump do swojego gabinetu, np. James Mattis - nie są prorosyjscy..

Tam jest cała plejada polityków, którzy są związani biznesowo z Rosją, a co ważniejsze - kolejne kandydatury jakie są rozpatrywane, to są kandydatury ludzi również związanych biznesowo z Rosją. Dopóki nie poznamy wszystkich nominacji, trudno to określać, ale na razie nikogo, kto nie byłby związany z Rosja nie widzę. Mattis nie jest wprawdzie powiązany z Rosją, ale on ma się zająć sprawami w świecie muzułmańskim.

L. D.: Co Pan sądzi o nominacji Henry'ego Kissinger'a na doradcę Trumpa ds. polityki zagranicznej?

J. T.: Kissinger jest po prostu ikoną-symbolem porozumienia amerykańsko-rosyjskiego, ponieważ w czasach sowieckich uważał, że świat powinien być podzielony na dwie strefy wpływów: amerykańską i sowiecką, i światem powinni sterować wspólnie  Amerykanie i Sowieci. Kissinger był nawet podejrzewany swego czasu o to, że był sowieckim agentem.

Nie wiemy, ile będzie miał do powiedzenia, ale jest to nominacja symboliczna, bo swego czasu uważał, że świat powinien być sterowany przez duumwirat amerykańsko-sowiecki, a nawet chciał Sowiety dowartościowywać, dając im pozycję drugą po Stanach Zjednoczonych na świecie, by obydwa państwa wspólnie pilnowały ,,światowego porządku'' . Czas pokaże, jaki będzie miał wpływ na politykę Trumpa i co będzie miał do powiedzenia w rzeczywistości , ale to najgorsza nominacja z możliwych i prawdopodobnie będzie dążył do świata bipolarnego.

Jest to oczywiście związane z polityką wobec Chin, z dążeniem do zastopowania ekspansji chińskiej.

L. D.: Stany Zjednoczone dążą do dominacji na Morzu Południowochińskim, budują swoje przyczółki, czy Chiny w tym wyścigu mają szansę wygrać?

J. T.: Chiny jeszcze nie mają tam przewagi, ale traktują obszar do pierwszego pasa wysp jako swoje bazy wewnętrzne. To Chiny budują na Morzy Południowochińskim sztuczne wyspy i starają się pokazać, że to jest ich teren, który kontrolują.

L. D.: Czy Trump myśli o Rosji w kontekście zagrożenia ze strony Chin?

J. T.: To przede wszystkim!  Trump myśli o Rosji przede wszystkim w kontekście chińskim. Proszę zauważyć, że nastąpił zwrot jeśli chodzi o Filipiny, które były ważnym sojusznikiem amerykańskim. Na Filipinach  nastąpił wyraźny zwrot pro-chiński i to jest bardzo ważne - Stany Zjednoczone są z tego pierwszego pasa wysp na Morzu Południowochińskim wypierane, dlatego warto się tej sprawie przyglądać.

Dziękuję za rozmowę.