Czy politykować przy świątecznych stołach?

Na powyższe pytanie próbowali odpowiedzieć przed tegorocznym Bożym Narodzeniem liczni psychologowie, socjologowie, publicyści odwołując się zarówno do nauki, jak do tradycji i zwracając zarazem uwagę, że właśnie polityka odpowiada za potworne skłócenie rodaków.

Ich opinie były zróżnicowane, ale generalnie przeważał pogląd, że w świątecznym czasie, kiedy mamy możliwość oderwania się na chwilę od bieżących problemów, aby spojrzeć na współtworzoną także przez nas rzeczywistość z pewnym dystansem, bez emocji, refleksyjnie można rozmawiać o polityce, jeżeli tylko potrafimy zachować w takiej dyskusji spokój i utrzymać nerwy na wodzy.

Podoba mi się ta propozycja, ponieważ unikanie „na siłę” trudnych tematów źle wpływa na psychikę i może mieć fatalne skutki na przyszłość. Zamiast dusić coś w sobie i popadać we frustrację, która łatwo przeradza się w agresję, lepiej to uzewnętrznić właśnie w rodzinnym gronie, chyba że nie będzie w nim zainteresowania problematyką polityczną, chociaż wydaje się to mało prawdopodobne w Polsce AD 2018.

Jerzy Bukowski