Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: W zeszłym miesiącu został zatrzymany lider otwarcie prorosyjskiej partii „Zmiana”, Mateusz Piskorski. Niedawno zaś ABW przeszukało dwóch mężczyzn o poglądach antysemickich, antynatowskich czy antyamerykańskich

Dr Jerzy Targalski: Tak samo antynatowsko i antyamerykańsko nastawiony jest Grzegorz Braun i cała plejada działaczy z pogranicza partii Korwina i Ruchu Narodowego.

Jeden z przeszukanych był działaczem Kongresu Nowej Prawicy i zatrzymano go niegdyś za zakłócanie wiecu wyborczego Bronisława Komorowskiego, gdy były już prezydent ubiegał się w 2015 o reelekcję. Działacz KNP podczas wiecu Komorowskiego wymachiwał plastikowym krzesłem, nawiązując do sytuacji mającej miejsce podczas wizyty poprzedniego prezydenta w Japonii. Drugi był lokalnym koordynatorem kampanii wyborczej Grzegorza Brauna, głosił jawnie antysemickie poglądy, m.in. o tym, że to Żydzi podsycają konflikt na Ukrainie.

Za same poglądy właściwie nie można nic im zrobić, dopóki oczywiście są to tylko poglądy i nie idą za nimi jakiekolwiek działania. Tak, jak możemy głosić poglądy antysemickie czy rasistowskie, tak samo można głosić poglądy prorosyjskie. Jest to naganne, jednak nie karalne.

Obaj zatrzymani mężczyźni mieli brać udział w akcji partii „Zmiana” na Ukrainie w 2014 roku, kiedy to prorosyjscy działacze niszczyli banderowskie pomniki. Miało chodzić o to, by zrzucić winę na Polaków mieszkających na Ukrainie.

To nieco zmienia postać rzeczy... Głoszenie poglądów to jedna sprawa. Zarówno antysemityzm, rasizm, jak i prorosyjskość, są naganne, ale prawo nie przewiduje za nie żadnych kar. Czym innym jest działanie, przekłuwanie tych poglądów w czyn. Ci ludzie działali na terenie obcego państwa, takie rzeczy mogliby robić w Polsce, ale nie na terenie innego państwa. Jednak czynem karalnym z ich strony byłoby pomaganie agenturze rosyjskiej w wojnie przeciwko Ukrainie, lecz, jak rozumiem, nie mamy na ten temat żadnych informacji.

A jednak postacie ze sceny politycznej głoszące tego rodzaju poglądy w jakiś sposób przyciągają młodych ludzi. Można to zaobserwować w Internecie, można też zaobserwować wysyp tak zwanych „prawdziwie niezależnych mediów”, straszących np. Żydami, Amerykanami czy wybuchem III wojny światowej.

Dzieje się tak dlatego, że do ludzi przemawiają proste hasła. Te hasła są skierowane do ich emocji, a za ich pomocą można w prosty sposób wytłumaczyć wiele spraw. Poza tym, silne osobowości mają wpływ na ludzi o słabych charakterach. Dodatkowo, wielu takich ludzi jest intensywnie promowanych w mediach. Przykładem jest tu Janusz Korwin-Mikke. Jako pierwszy na pomysł promowania Korwin-Mikkego wpadł przecież nie kto inny, jak Jerzy Urban. Chodziło o to, by podzielić, a w ten sposób osłabić, środowisko „Solidarności”. Brano więc człowieka, moim zdaniem, niezrównoważonego, którego proste wytłumaczenia wielu spraw trafiały do ludzi. Zwłaszcza do ludzi kierujących się w życiu głównie frustracjami i emocjami. Zapytała Pani o to, w jaki sposób osoby takie jak Janusz Korwin-Mikke czy Grzegorz Braun „uwodzą” młodych ludzi. Jako wykładowca mogę powiedzieć, że podczas egzaminów okazuje się, że studenci w Polsce często „nic nie wiedzą”, „niczego nie czytają”, „niczego nie rozumieją” i „niczego nie pamiętają”. Ignorancja zaś czyni młodych ludzi dobrym łupem dla hochsztaplerów politycznych.

Czy Pana zdaniem w czasie rządów PiS będą nasilać się rosyjskie prowokacje? Czy potrzebne są działania ABW wobec ludzi głoszących podobne poglądy?

Rosyjskie prowokacje będą nasilać się niewątpliwie, natomiast to, czy nasilą się działania ABW zależy od tego czy będą dowody na jakąkolwiek działalność prowokatorów niezgodną z prawem. Same poglądy nie mogą być karalne. Jednak tacy ludzie, jak działacze partii „Zmiana” przyzwyczaili się do sytuacji, gdy czynem mogli zwalczać Ukrainę i wspierać rosyjską agresję. W czasach rządu Tuska było to tolerowane, gdyż wtedy Polska była dodatkiem do Rosji. Dzisiaj jednak powinno się to zmienić. Poglądy każdy może głosić jakie tylko chce, ale działalność prorosyjska jest niezgodna z polskim interesem państwowym i uderza w bezpieczeństwo Polski. Pora, by jasno to pokazać.

Od wielu lat mówi się o działalności w Polsce rosyjskich agentów. Czy pora, by ABW wreszcie się nimi zajęła?

Są to tzw. agenci wpływu i ukaranie kogoś takiego jest praktycznie niemożliwe, ponieważ agent wpływu działa w sferze medialnej. Za pośrednictwem mediów głosi na przykład, że Amerykanie chcą przekształcić Polskę w amerykańską czy też żydowską kolonię. Są to brednie, jednak za głoszenie bredni nie można karać i on doskonale o tym wie. A jako że za poglądy, jakkolwiek absurdalne, nonsensowne, szkodliwe, naganne czy po prostu głupie, karać w naszym kraju nie wolno, agentura wpływu jest bezkarna. Dopiero wówczas, gdy przechodzi do działania, można ją zwalczać. Gdyby agenci wpływu zaczęli np. zwalczać bazy amerykańskie „czynem”, dopiero wtedy łamaliby prawo i ABW mogłaby się nimi zająć. Dopóki jedynie głoszą brednie, jak np. Grzegorz Braun o tym, że Amerykanie chcą w warszawskim metrze  detonować bomby chemiczne, by mordować Polaków, to za samo gadanie bzdur nie zostaną ukarani. Gwarantuje im to wolność słowa.