Fronda.pl: Boris Reitschuster ujawnił w Deutsche Welle, że w Europie działają rosyjscy dywersanci. Są podejrzenia, że również w Polsce funkcjonują takie grupy.

Dr Jerzy Targalski: To nie są podejrzenia, a sprawa oczywista, biorąc pod uwagę, że mamy otwartą granicę z Rosją. Uważam, że trzeba brać pod uwagę nie tylko rosyjskich dywersantów, ale w ogóle cały komplet rosyjski. Po czasach sowieckich zostały w Polsce tysiące ludzi związanych z Rosją rozmaitymi nićmi. To rosyjska agentura o bardzo różnorodnym składzie. Jeśli chodzi o jej zasilanie przez oficerów, to oczywiście mogą oni w każdej chwili  przemieszczać się z Kaliningradu na terenie Rosji. W okresie Pieriestrojki także przysyłali do Polski swoich ludzi, więc nie jest to żadne odkrycie.

W najnowszym wydaniu "Newsweeka" można też przeczytać o zalewie prorosyjskich komentarzy w polskim Internecie. Eksperci wskazują na cyberatak Rosji na Polskę

Ciekawy jest fakt, że Newsweek dopiero teraz zareagował na tego rodzaju komentarze. Prawdopodobnie chodzi o utrudnienie identyfikacji Newsweeka z interesami rosyjskimi. Dlatego nagle zareagował, ale nic poza kamuflażem z tego nie wynika. Nie jest to cyberatak Rosji na Polskę. Rosja od wielu lat, nieustannie, prowadzi wojnę informacyjną przeciw Polsce. Jej częścią jest armia trolli zatrudnionych przez służby rosyjskie, której celem jest podrzucanie zbędnych tematów w komentarzach w Internecie, a polscy dobroduszni idioci powielają te komentarze już bezpłatnie i w o wiele większej ilości. Tu się nic nie zmieniło, tylko teraz w Polsce wolno o tym mówić.

Do Polski coraz częściej napływają też ostrzeżenia dotyczące rosyjskich prowokacji przed szczytem NATO w Warszawie.

Pierwsza rosyjska prowokacja będzie 7 maja. 

Marsz opozycji?

Uważam, że to rosyjska prowokacja, nie przywiązuję wagi do jej wykonawców. Oni są od wykonywania, a od myślenia strategicznego jest Łubianka.

Rozmawiała: Joanna Jaszczuk