Tomasz Wandas, Fronda.pl: Prezes PiS rozpoczął symbolicznie Przekop Mierzei Wiślanej. Media prawice cieszą się tym faktem, lewicowe natomiast zwracają uwagę na brak zezwoleń na budowę. Jak Pan to ocenia?

Dr Jerzy Targalski: Trwa walka polityczna, stąd wszystko co robi rząd jest w oczach opozycji złe. Wbicie łopaty w ziemię przez prezesa PiSu należy zaliczyć do akcji propagandowo-pijarowskiej, żaden przekop jeszcze się nie rozpoczął. Prace ruszą w momencie, kiedy wjadą tam koparki. Natomiast czy jest środowiskowe zezwolenie na przekop tego nie wiem, choć nawet zakładając, że pozwolenia nie ma, nic to nie znaczy, gdyż zapewne wkrótce takie pozwolenie będzie.

Niemal w tym samym czasie, PGNiG podpisało umowę z amerykańskim koncernem na dostawę gazu. Gazu z USA ma być 1,35 miliarda metrów sześciennych. Natomiast zapotrzebowanie na gaz w tamtym roku wynosiło 17 miliardów, w przyszłych latach będzie większe - dlaczego będziemy brać tak mało tego gazu od USA? Czy fakt podpisania tej umowy wystarczy by choć w małym stopniu uniezależnić się od Rosji?

Sprowadzonego skroplonego z USA gazu po rozprężeniu ma być około 1,5 mld metrów sześciennych ton. Ponadto jest to tylko jeden z wielu kontraktów, które zostaną podpisane, stąd nie możemy na podstawie jednej umowy wnioskować o całości. Poza tym gazem, który będzie trafiał do gazoportu mamy także przyjmować gaz za pośrednictwem gazociągu bałtyckiego.

Piotr Naimski zapewnia, że możliwość łącznego przyjęcia gazu jest obliczona na 17 mld -10 mld przez rurociąg i 7 mld (po zwiększeniu przepustowości) przez gazoport - metrów sześciennych. Z tego co wiem mamy docelowo importować z USA 5,5 mld metrów sześciennych gazu w postaci LNG.

Co na to Putin? Profesor Roman Bäcker twierdzi, że Kreml nawet nie dostrzeże tego faktu, natomiast inni komentatorzy oceniają, że rozwścieczy to prezydenta Rosji. Jak jest Pana zdaniem?

Nie jest tak jak twierdzi profesor ani tak jak twierdzą „inni” komentatorzy o których pan mówi. Oczywiście, że fakt ten zostanie dostrzeżony przez Kreml. Wiadome, że całość importu gazowego dla Polski, łącznie przez Baltic Pipe oraz przez gazoport jest mrzonką w porównaniu do tego co Rosja będzie importować po wybudowaniu w całości systemu Nord Stream (ma być to około 120 mld metrów sześciennych na rok). Putin z pewnością nasze posunięcia odbierze jako działania antyrosyjskie. Natomiast fakt ruchów wykonanych w tym zakresie przez Polskę nie stanowi ważnego punktu w ogólnym bilansie transportu gazu z Rosji na Zachód. Sprawa natomiast ma znaczenie dla nas, dlatego, że Polska przestanie kupować gaz rosyjski przez co całkowicie uniezależni się od Rosji.

Wiemy, że straty finansowe Rosji w ogólnym rozrachunku będą niewielkie. Pozostaje jeszcze kwestia, ile potrwa cały proces całkowitego uniezależnienia się nas od warunków, które dyktuje Putin?

Kontrakt z Rosją wygasa w 2022 roku, stąd potrwa to jeszcze niecałe cztery lata. Dziś czyni się wszelkie starania, aby od momentu wygaśnięcia tej umowy nie być zmuszonym do przedłużania kontraktu choćby na minimalną ilość rosyjskiego gazu.

A jeśli w 2022 roku Rosjanie zaoferują nam cenę znacznie niższą? Niższą niż Amerykanie?

Owszem, w celach propagandowych mogą wyjść z taką propozycją, jednak liczę na to, że Polska się na to nie nabierze i będzie ostentacyjnie ignorować te typowe dla polityki kremlowskiej chwyty.

Gdy wygaśnie umowa z Rosją w 2022 roku i uda się nam nawet poszerzyć kontrakt z Amerykanami do 5 mld metrów sześciennych, to i tak ciągle będzie brakować nam przynajmniej 12 mld metrów sześciennych. Skąd weźmiemy resztę?

10 mld metrów sześciennych będziemy importować przez Baltic Pipe. Ponadto dysponujemy też możliwością wydobywania naszego, rodzimego gazu, którego w skali roku mielibyśmy około 4,5mld.

Tym samym być może będziemy mieli i nadwyżkę tego surowca…

Tak, oczywiście. Problem nie polega dziś na tym czy starczy nam w przyszłości gazu, gdy uniezależnimy się w tym zakresie od Rosji czy nie. Pytaniem kluczowym jest co zrobimy z jego nadwyżką po 2022 roku.

Dziękuję za rozmowę.