Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz znana jest już od dawna ze stosowania podwójnych standardów. Ostatnio na przykład patronowała marszowi LGBT w Gdańsku, a odmówiła 8 innym manifestacjom w tym jednej pro-life. Podczas ostatniego „Marszu Równości” w sobotę padały wulgaryzmy i obraźliwości, które prof. Grzegorz Górski określa jako knajacką „ruską mowę”. Teraz w obliczu kolejnych rosyjsko-białoruskich manewrów „ZAPAD 2021” promuje przyjmowanie nielegalnych imigrantów koczujących się na terenie Białorusi tuż przy granicy z Polską. Wpisuje się w ten sposób w scenariusz Kremla, czy to tylko zwykła niefrasobliwość albo żądza sławy i robienie na złość rządowi, który broni polskich granic oraz bezpieczeństwa Polaków?

- „My, Polacy, którzy doświadczyliśmy tyle wsparcia od różnych ludzi, choćby w trudnych czasach komunizmu, nie umiemy być solidarni z tymi, którzy bardzo tego potrzebują” - powiedziała właśnie w kontekście imigrantów koczujących a pobliżu granicy z Polską na terenie Białorusi na antenie TVN24 Dulkiewicz.

Odwołała się także do ideałów Solidarności sprzed 41 lat.

- Dlatego marszałek województwa, prezydent Gdyni, prezydent Sopotu i ja, ale także prezydenci 12 miast Unii Metropolii Polskich, czyli 12 największych miast w Polsce jasno powiedzieliśmy, że jesteśmy gotowi wspólnie, razem, ręka w rękę z polskim rządem współpracować w kwestii przyjęcia uchodźców z Afganistanu – powiedziała.

Z kolei w dniu wczorajszym ambasador Afganistanu w Polsce Tahir Quadiry w wywiadzie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” powiedział:

- Nic mi nie wiadomo o tym, by wśród cudzoziemców, którzy koczują na polsko-białoruskiej granicy, znajdowali się Afgańczycy (...)Naszym priorytetem dzisiaj jest legalna ewakuacja afgańskich obywateli z Kabulu. Sprawę na granicy białoruskiej monitorujemy, widzimy jednak, że polski rząd stara się ją rozwiązać zgodnie z zasadami drogą dyplomatyczną.

Aleksandra Dulkiewicz zaczęła też uprawiać politykę ogólnokrajową, nie bardzo wiadomo na jakiej podstawie i dalej brnie w narrację o rzekomych afganskich imigrantach.

- Mamy 2,5 tysiąca gmin w Polsce. Nawet jedna rodzina nie przypadnie na jedną gminę. Wydaje się, że na taki gest nasze państwo stać - powiedziała.

 

mp/tvn24/wpolityce.pl/dziennik gazeta prawna