Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon».

Skoro usłyszał to król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz.

Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał prorok:
A ty, Betlejem, ziemio Judy,
nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy,
albowiem z ciebie wyjdzie władca,
który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».

Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę.

A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.

A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do ojczyzny. (Z rozdz. 2 Ewangelii wg św. Mateusza)

 

Objawienie Pańskie (gr. Epifania) to najstarsza nazwa uroczystości, którą dzisiaj nazywamy Bożym Narodzeniem. Obchodzono ją 6 stycznia niemal od początku IV w. w Betlejem, ale stopniowo spopularyzowała się ona w całym Kościele. Dopiero potem pojawił się 25 grudnia, a 6 stycznia zaczął być dniem wspomnienia tajemnicy Objawienia Jezusa jako Boga poprzez trzy tajemnicze wydarzenia: hołd Mędrców ze Wschodu, Chrzest Pański oraz pierwszy cud Jezusa – przemianę wody w wino na weselu w Kanie. Z tych trzech zdarzeń w liturgii słowa słyszymy jedynie o pierwszym z nich, pozostałe są wspominane w liturgii godzin, zwłaszcza w antyfonach do Magnificat.

Rdzeniem dzisiejszej uroczystości jest wiara w to, że Bóg się ludziom objawił. Objawił, czyli dał się poznać, powiedział nam o Sobie, podzielił się z nami swoim Boskim życiem. Jest w tym ukryta rewolucja: tylu ludzi gardzi innymi, ukrywa się, ucieka od odpowiedzialności, próbuje się ukryć przed wzrokiem bliźnich, przed ich słusznymi pragnieniami… A Bóg odwrotnie: wychodzi do każdego, objawia się, za każdego człowieka na ziemi bierze odpowiedzialność.

 

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Iz 60, 1-6; Ef 3, 2-3a. 5-6; Mt 2, 1-12

 

Być może dlatego w Księdze Izajasza czytamy o procesji z krajów pogańskich. Wobec takiego Boga, pełnego światła miłosierdzia, nie można pozostać obojętnym i trzeba wyruszyć na Jego poszukiwanie. Święty Paweł podkreśla inicjatywę Stwórcy, która ukazała się właśnie dzisiaj, nie wcześniej, i w ten sposób odmieniła bieg historii. Także historii naszej, każdego z nas.

Ewangelia mówi nam o Mędrcach, którzy przybyli, aby pokłonić się Panu. Możemy równolegle przeczytać fragment z Ewangelii św. Łukasza, który opisuje powołanie pasterzy w świętą noc. Wtedy wzywali ich aniołowie, choć nie dawali wyraźnych wskazówek, jak Mesjasza w zatłoczonym Betlejem odszukać. Teraz Mędrcy idą ponaglani przez własne pragnienie, przez swoją wiedzę – nie objawili się im aniołowie, nie odwiedził ich Gabriel, a jednak wytrwale szukają Boga. Jest w tym jakaś duża pogoda, którą wyraził przed wiekami Tertulian: „Dusza ludzka z natury jest chrześcijańska”. Tacy byli Mędrcy, posłuszni własnemu osądowi, swojemu sumieniu, ludzie, którzy wyruszyli za odległą gwiazdą, aby odnaleźć swojego Zbawiciela.

 

Szymon Hiżycki OSB | Pomiędzy grzechem a myślą