Przymiotnik "kontrowersyjny" w polskiej debacie publicznej jest od początku tygodnia odmieniany we wszystkich dostępnych w języku polskim przypadkach. A to za sprawą decyzji Prawa i Sprawiedliwości oraz prezydenta Andrzeja Dudy w kwestii wyboru kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego oraz marszałka seniora Sejmu RP IX kadencji. 

Przypomnijmy, że Prawo i Sprawiedliwość nominowało do Trybunału Konstytucyjnego byłą wiceminister finansów w rządzie Donalda Tuska, prof. Elżbietę Chojnę-Duch, a także dwoje byłych już posłów tej partii: prof. Krystynę Pawłowicz, która nie ubiegała się o mandat poselski w wyborach parlamentarnych z 13 października 2019 r. (już po ogłoszeniu przez posłankę Pawłowicz tej decyzji spekulowano, że kierownictwo PiS ma wobec niej inne plany, m.in. pracę w Trybunale Konstytucyjnym) oraz Stanisława Piotrowicza, byłego szefa sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, który w wyborach co prawda startował, ale nie uzyskał mandatu. Nad kandyturami do Trybunału Konstytucyjnego będzie głosował Sejm. Teraz zajmiemy się jednak inną, równie "kontrowersyjną" dla dziennikarzy i polityków sprawą, czyli decyzją prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie marszałków seniorów Sejmu i Senatu. O ile wybór senator Barbary Borys-Damięckiej nie budzi większego zaskoczenia, o tyle bardzo emocjonalnie przyjmowana jest ta zaszczytna funkcja dla byłego szefa MON, posła Antoniego Macierewicza. 

Polityk nie jest najstarszym z posłów, ani pod względem wieku, ani stażu parlamentarnego. Starsi od Macierewicza są: początkowo typowana na to stanowisko posłanka Platformy Obywatelskiej, Iwona Śledzińska-Katarasińska, jej partyjny kolega, Dariusz Rosati, a także jeden z liderów Konfederacji, Janusz Korwin-Mikke, który po raz pierwszy od 26 lat zasiądzie w ławach sejmowych. Dość zabawne jest to, że z całej czwórki to właśnie Macierewicz jest określany mianem "kontrowersyjnej postaci", przy czym największym zarzutem pod jego adresem jest sprawa katastrofy smoleńskiej i rzekomego "rozbrojenia" polskiej armii. Działalność opozycyjną byłego szefa MON w czasach PRL zdają się jednak przemilczać. Ale nie to jest w całej sprawie najciekawsze. 

Najciekawsze jest bowiem to, że pozostała trójka najstarszych posłów w Sejmie jest co najmniej tak samo "kontrowersyjna" jak Antoni Macierewicz, jeśli nie bardziej "kontrowersyjna".  Niekoniecznie ze względu na obecną działalność, choć w przypadku Janusza Korwin-Mikkego warto wziąć pod uwagę nie tylko wypowiedzi o kobietach czy osobach niepełnosprawnych i chorych umysłowo, ale też o Rosji, NATO, Unii Europejskiej etc. 

Najstarsza wiekiem i stażem parlamentarnym Iwona Śledzińska-Katarasińska nie byłaby raczej dobrą kandydatką na marszałka seniora Sejmu RP IX kadencji. Gdyby została wyznaczona do tej funkcji, mogłaby wywołać kontrowersje bardziej międzynarodowe. Otóż ma na swoim koncie antysemickie artykuły publikowane na łamach komunistycznej prasy po wydarzeniach z Marca 1968 r. Choć jej staż w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej nie był tak długi, jak w przypadku jej partyjnego kolegi, Dariusza Rosatiego, po wystąpieniu z partii w reakcji na wprowadzenie stanu wojennego przeszła na stronę opozycji i była nawet internowana, to jej wybór na marszałka seniora mógłby wzbudzić spore kontrowersje w środowiskach żydowskich, które przecież bacznie obserwują sytuację w Polsce. Przypomnijmy reakcję nowego ambasadora Izraela w Polsce na obecność w Sejmie jawnie antysemickiej Konfederacji. 

Z kolei drugi najstarszy wiekiem poseł, Janusz Korwin-Mikke to właśnie ugrupowanie wprowadził do polskiego parlamentu. Jego obecna działalność i wypowiedzi pozostawiają wiele do życzenia. Jest to polityk, który już coraz bardziej jawnie wygłasza wypowiedzi prorosyjskie, nawołuje do opuszczenia przez Polskę Unii Europejskiej, uderza w Sojusz Paktu Północnoatlantyckiego, obraża kogo tylko się da. Na swoim koncie ma także pozytywne wypowiedzi pod adresem "architekta" stanu wojennego, gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Korwin-Mikke nazwał komunistycznego dyktatora "poczciwym człowiekiem i znakomitym wojskowym", który "zasłużył na pochówek na Powązkach". "Dostał parę razy pałą i zmarł chudzina"-mówił z kolei o śmierci Grzegorza Przemyka. 

Kolejną kontrowersyjną postacią jest Dariusz Rosati. Poseł Platformy Obywatelskiej, nieco starszy od Antoniego Macierewicza, od roku 1966 aż do rozwiązania partii w 1990, był członkiem PZPR. Co więcej, już w pierwszych latach III RP zasiadał w radzie nadzorczej Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Afera FOZZ jest uznawana za "matkę" wszystkich afer III RP. "Moje nazwisko jest kojarzone z FOZZ, a na dodatek oskarża się mnie, że zarobiłem Bóg wie ile pieniędzy, zasiadając w tej radzie nadzorczej, myśmy zaś dostawali równowartość ok. 3 dolarów za każde posiedzenie"-ubolewał niedawno Rosati w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", najwyraźniej udając, że nie rozumie, w czym tkwi problem. Dodatkowo, ten sam polityk, który był do końca wierny PZPR, regularnie oskarża PiS o prorosyjskość. 

Czy na tym tle Antoni Macierewicz rzeczywiście wypada tak szalenie kontrowersyjnie? Decyzja prezydenta wydaje się w tym kontekście całkiem zrozumiała. Jak widać, sporo mamy w polskim Sejmie tych "kontrowersyjnych" postaci...

yenn/Fronda.pl