„W ostatnim dniu kampanii w toruńskim Ratuszu odbywa się spotkanie wyborcze z Bronisławem Komorowskim. Jest ono zamknięte dla szerokiej publiczności. Lokalna komórka Fundacji Pro-prawo od życia stawiła się zatem przed budynkiem, aby pokazać prawdę o kompromisie aborcyjnym, który popiera urzędujący prezydent” - pisze działaczka Fundacji Pro Kaja Godek. Jak dodaje, wolontariusz usiłował wręczyć prezydentowi ulotkę antyaborcyjną i zadać mu pytanie, czy warto bronić przepisów pozwalających na zabijanie nienarodzonych dzieci.

„Natychmiast zatrzymali go nieumundurowani funkcjonariusze, którzy wyskoczyli z nieoznakowanego samochodu i nie wylegitymowali się. Zatrzymanie wyglądało niezwykle brutalnie – panu Remigiuszowi wykręcono ręce i szarpano tak, że po drodze zgubił buty. Został przewieziony do Komisariatu Policji Toruń Śródmieście przy ul. PCK 2, gdzie jest obecnie przesłuchiwany. Nie wiadomo na razie, jakie postawiono mu zarzuty ani kim byli mężczyźni, którzy użyli wobec niego siły” - informuje Kaja Godek.

To drugi w tym tygodniu przypadek, kiedy ludzie Bronisława Komorowskiego blokują antyaborcyjną działalność fundacji. W poniedziałek wolontariusze nie zostali wpuszczeni na wiec wyborczy prezydenta we Wrocławiu. Gdy rozwinęli swoje transparenty, stojąc na ulicy, dostali telefon z urzędu miasta z wiadomością, że zostaną ukarani.

KJ/Stopaborcji.pl