Premier Ewa Kopacz 1 września na rozpoczęciu roku szkolnego w jednej z gdańskich szkół odniosła się m.in do zmian w sklepikach szkolnych. - Zadbałam o to, żebyście nie były grubaskami - mówiła szefowa rządu.

A oto odpowiedź dzieci i wolnego rynku:

- Właściciele sklepików szkolnych masowo rezygnują z ich prowadzenia - informował "Super Express". Według gazety, zmusiły ich do tego nowe rygorystyczne przepisy, które w założeniu miały chronić dzieci przez niezdrowym jedzeniem, a w praktyce zakazały sprzedaży nawet tych produktów, które niezdrowe nie są.

Gazeta zwraca uwagę na fakt, że przepisy są bardzo rygorystyczne. "Na przykład w kanapce nie może być mięsa, które zawiera więcej niż 10 gramów tłuszczu, a w jogurcie i innych produktach mlecznych - nie więcej niż 10 gramów cukru i tłuszczu. Cukru nie mogą zawierać nawet surowe warzywa i owoce!" - czytamy.

KZ/Se.pl/Twitter.com