Premier Mateusz Morawiecki podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos udzielił wywiadu m.in. stacji CNN. Rozmowa dotyczyła m.in. relokacji imigrantów.

Dziennikarka CNN usiłowała przekonać szefa polskiego rządu, że kilka tysięcy uchodźców, narzuconych państwom członkowskim UE przez mechanizm relokacji, to niewiele, dlatego nasz kraj powinien ich przyjąć. W odpowiedzi premier Morawiecki przypomniał kilka faktów: Polska w dużym stopniu przyczynia się do uspokojenia napięć na wschodniej granicy UE- z regionu Donbasu napływa do naszego kraju bardzo duża grupa obywateli ogarniętej wojną Ukrainy. 

"To są ludzie pozbawieni domów i warunków do życia, ludzie których traktujemy jak uchodźców - więc to też jest nasz wkład"-uściślił Morawiecki. Jeżeli chodzi o uchodźców z Bliskiego Wschodu, szef polskiego rządu wskazał, że najważniejszą kwestią nie jest wcale liczba ludzi, ale sposób, w jakim można im pomóc. 

"My im już pomagamy. Stworzyliśmy wiele inicjatyw i instytucji, by pomóc tym biednym ludziom w Syrii, w Libii. I podejmujemy kolejne wysiłki, by tam być, by zmierzyć się z problemami tam, gdzie powstają"- wskazał polityk. 

Prezes Rady Ministrów przypomniał również o niedawnym spotkaniu z premierem Włoch, który poinformował, że w drugiej połowie ubiegłego roku udało się ograniczyć liczbę uchodźców z Afryki Północnej o 70 procent. 

Dziennikarka CNN zarzuciła Polsce, że- odnosząc wiele korzyści z członkostwa w Unii Europejskiej, a jednocześnie nie chce przyjąć kilku tysięcy uchodźców z Bliskiego Wschodu. W ocenie Morawieckiego te słowa są krzywdzące. Premier zapewnił, że Polska to kraj bardzo przywiązany do Europy.

"Robimy wszystko, co w naszej mocy, by wspierać różne unijne strategie i polityki, w tym politykę obronną. Jesteśmy jednym z najsilniejszych członków NATO, przeznaczającym ponad 2% PKB na wydatki obronne"- przypomniał szef polskiego rządu, który powołał się również na wyliczenia i opinie  Thomasa Piketty’ego, który miał pokazać, ile zachodnie kraje wspólnoty wkładają do unijnego budżetu, a ile czerpią z Europy Środkowej i Wschodniej poprzez różnego rodzaju transfery. 

Prowadząca próbowała "ugryźć" Morawieckiego z drugiej strony. Stwierdziła bowiem, że zmiana na stanowisku premiera w Polsce miała dokonać się z potrzeby wytłumaczenia się z ustaw mających "zwiększyć kontrolę rządu" nad wymiarem sprawiedliwości. 

"W tej sugestii jest tyle prawdy, ile lodu na Saharze. Tak naprawdę dzięki reformom wymiaru sprawiedliwości nasze sądownictwo będzie bardziej niezawisłe, bardziej obiektywne, bardziej transparentne i dużo bardziej efektywne. Podejmiemy wysiłki, by wytłumaczyć nasze racje, by przekonać naszych przyjaciół i partnerów w Brukseli, że nasz system będzie nie tylko bardziej wydajny, ale również niezawisły"- zaznaczył prezes Rady Ministrów.

yenn/CNN, Fronda.pl