W poniedziałek na bydgoskim Starym Rynku stanęła antyaborcyjna wystawa Fundacji PRO. Jednak po agresywnych atakach „Gazety Wyborczej” prezydent miasta Bydgoszczy podjął decyzję o jej zdjęciu. Na pytanie o podstawy tej decyzji odpowiedział rzecznik prasowy Prezydenta Bydgoszczy Piotr Kurek, stwierdzając: "Głos mieszkańców Bydgoszczy". I dodał: "Jesteśmy gotowi ponieść konsekwencje tego, że zdjęliśmy te plakaty, ponieważ występujemy w obronie moralności mieszkańców".

 

Fundacja PRO – Prawo do życia w związku z bezprawnym działaniem władz miasta wystosowała specjalny list do Rafała Bruskiego, prezydenta Bydgoszczy oraz Witolda Antosika, dyrektora Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy, w którym poinformowała o odpowiedzialności karnej za postępowanie władz miasta względem fundacji.

 

- Działania prezydenta Bydgoszczy są całkowicie pozbawione podstaw prawnych. Zresztą, nie tylko działania prezydenta miasta, ale także dyrektora Zarządu Dróg Miejskich, którzy zadecydowali o zdjęciu wystawy z rynku. Stało się tak pod wpływem „Gazety Wyborczej”. Tak, jakby to dziennik z Czerskiej był tym, który ustala warunki debaty publicznej w Polsce. Kiedy „Gazeta Wyborcza” z czymś się nie zgadza, to władza – przynajmniej w Bydgoszczy – reaguje na to aresztowaniem wystawy – mówi w rozmowie z portalem Fronda.pl Mariusz Dzierżawski, organizator wystawy.

 

Co ciekawe, podobna historia wydarzyła się już trzy lata temu w Bielsku. „Gazeta Wyborcza” także wywierała naciski na prezydenta miasta, który wyraził zgodę na postawienie wystawy na placu Chrobrego w Bielsku. - Prezydent odpowiedział wtedy odważnie, że on nie jest od cenzurowania debaty publicznej – komentuje Dzierżawski. Tym razem „Gazeta Wyborcza” opowiedziała się za cenzurą, a w rolę cenzora wcieliły się władze Bydgoszczy.

 

Wystawa „Wybierz życie”, która pokazuje skutki aborcji, jest niezwykle atakowana praktycznie w każdym miejscu, gdzie się pojawi. Portal Fronda.pl wielokrotnie pisał o atakach wandali, którzy niszczyli antyaborcyjne plakaty. Skąd taka niechęć do wystawy? Czy to dlatego, że działa ona jak swoistego rodzaju wyrzut sumienia? - Dla środowisk proaborcyjnych jest ona niewątpliwie powodem do dużej niechęci. Kiedy przeczyta się sprawozdanie ze spotkania Rady Miasta Bydgoszczy, to widać jak silną niechęć budzi w przedstawicielach SLD – konstatuje Dzierżawski.

 

Marta Brzezińska