11 lipca obchodzimy "Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP”. Tego dnia w 1943 roku oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii dokonały na Wołyniu skoordynowanego ataku na 99 polskich miejscowości, mordując ponad tysiąc osób.

Badaczka rzezi wołyńskiej Ewa Siemaszko wyjaśnia w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, że wielki dramat ludności Wołynia polegał na tym, że przeciwko sobie stanęli bliscy sobie ludzie. W wielu miejscach, przypomina Ewa Siemaszko, ludzie, którzy wcześniej byli w bardzo dobrych stosunkach ze swoimi sąsiadami, byli potem mordowani przez Ukraińców.

Historyk, profesor Leon Popek przypomina, że u podstaw rzezi wołyńskiej, dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów często przy wsparciu lokalnej ludności ukraińskiej, stała obłędna, nacjonalistyczna ideologia Dmytro Doncowa. Zakładała ona wyniszczenie polskiej ludności na Wołyniu. Tę nacjonalistyczną ideologię "sączono" Ukraińcom przez lata, mówiono im, że mają być okrutni i bezwzględni. Zaowocowało to mordami na niewinnych ludziach: kobietach, dzieciach i starcach.

Ewa Siemaszko dodaje, że tragedia na Wołyniu dotyczy nie tylko Polaków. Zdaniem badaczki, dużo gorsze od fizycznego unicestwienia ludzi, zniszczenia ich dobytku, kultury, było "zniszczenie duchowe jakie dotknęło Ukraińców i ta demoralizacja, to wprzęgnięcie się w samonakręcającą się machinę zła nie zostało przerwane".

Na samym tylko Wołyniu z rąk Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińskiej Powstańczej Armii i części lokalnej ludności cywilnej w latach 1943-44 zginęło około 60 tysięcy Polaków, w akcjach odwetowych mogło zginąć 2-3 tysiące Ukraińców.

Analogiczne ludobójstwo zostało przeprowadzone przez oddziały UPA na terenie Małopolski Wschodniej w pierwszej połowie 1944 roku.

źr.:IAR