„Poza tym, mimo całej ufności w to, że dobry Bóg mnie nie opuści, im bliższy jest moment, w którym ujrzy się Jego oblicze, tym bardziej dojmujące staje się poczucie popełnionych błędów. Dźwigam brzemię winy, choć naturalnie nigdy nie tracę głębokiej ufności” – mówił papież senior w rozmowie z Peterem Seewaldem.
Na publikowanych w ostatnim czasie zdjęciach Benedykta XVI widzimy człowieka schorowanego i osłabionego. Człowieka w wieku, w którym wieczorna modlitwa o „szczęśliwą śmierć” nabiera innego znaczenia. Papież emeryt przygotowuje się więc do śmierci, co wprost oznajmił jego sekretarz abp Georg Gänswein.
Czy jednak jeden z największych współczesnych teologów, który przez blisko osiem lat kierował Kościołem, boi się śmierci? Na to pytanie sam Benedykt XVI odpowiedział w rozmowie z Peterem Seewaldem, która została opublikowana w formie książki zatytułowanej „Ostatnie rozmowy”.
- „Po pierwsze boję się, że z powodu długotrwałej niedołężności będę ciężarem dla innych. To byłoby dla mnie bardzo trudne. Mój ojciec też się tego obawiał, ale zostało mu to oszczędzone”
- mówi szczerze.
Jest świadomy swojej ludzkiej słabości, dlatego z pewnym lękiem wiąże się też samo oczekiwanie na spotkanie z Panem.
- „Poza tym, mimo całej ufności w to, że dobry Bóg mnie nie opuści, im bliższy jest moment, w którym ujrzy się Jego oblicze, tym bardziej dojmujące staje się poczucie popełnionych błędów. Dźwigam brzemię winy, choć naturalnie nigdy nie tracę głębokiej ufności”
- podkreśla.
Drugie ważne pytanie, jakie Peter Seewald postawił Benedyktowi XVI, dotyczy jego wyobrażenia o życiu wiecznym. Papież najpierw mówi o teologicznym aspekcie tego wyobrażenia. Tutaj powołuje się na rozważania św. Augustyna, który pisał o wieczności Boga.
- „Bóg jest tak wielki, że nigdy nie przestaniemy Go poznawać. Ciągle się odnawia. A my trwamy w nieustannym, nieskończonym ruchu, ciągle na nowo Go odkrywając i radując się”
- wskazuje.
Podkreśla przy tym:
- „Zarazem, z czysto ludzkiego punktu widzenia, cieszę się, że zobaczę moich rodziców, rodzeństwo, wszystkich przyjaciół i wyobrażam sobie, że będzie wspaniale, jak kiedyś u nas w domu”.
kak/aleteia.pl