Na łamach lipcowego miesięcznika „Egzorcysta” ukazał się artykuł autorstwa egzorcystów z Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów, w którym egzorcyści przestrzegają przez tak zwaną ''chrześcijańska'' medytacją, która wykorzystując bluźnierczo imię Boga, w rzeczywistości jest medytacją z religii wschodu, która otwiera medytującego na działanie demonów.

Z artykułu wynika, że ponownie, pod dwu dekadach, popularna staje się medytacja transcendentalna. Rozpoczyna ją innowierczy rytuał inicjacyjny, bałwochwalstwo wizerunku „Guru Dev, hinduskiego mnicha żyjącego w minionym wieku”. Inicjujący w imieniu adepta składa temu guru i innym mistrzom ofiary (w tym guru Beatlesów Maharishi Mahesh Yogi, który rozpropagował na zachodzie medytację transcendentalną). Inicjowany nie jest o tym informowany, adept bierze nieświadomy udział w składaniu ofiar i modli się nieświadomie mantrą do hinduistycznych bóstw. Adeptom wmawia się, że mantra to dźwięki bez znaczenia, które napełniają energią. Mantruje się 20 minut rano i 20 minut wieczorem. W ramach mantrowania adept nieświadomie deklaruje, że oddaje się we władanie hinduistycznym bóstwom.

Są przy tym pewne różnice między medytacją transcendentalną a hinduizmem. Celem hinduizmu jest dezindywidualizacja, by rozpłynąć się w boskości (czyli nirwanie). Celem medytacji transcendentalnej jest zdobycie korzyści – psychicznych, fizycznych i wyjątkowych mocy. Praktykowanie medytacji transcendentalnej ma zapewnić lepsze życie poprzez uruchomienie mocy tkwiących w naszej psychice. Po takiej iluminacji adepci medytacji transcendentalnej mają zyskiwać takie moce jak zdolność lewitacji, podróży poza ciałem, niewidzialności.

W rzeczywistości medytacja transcendentalna otwiera adeptów na działanie demonów. Choć medytacja transcendentalna była popularna przed 20 laty to obecnie mamy do czynienia z renesansem zainteresowania tą patologiczną praktyką.

Egzorcyści przestrzegają przed książkami Daniela Maurina, który promuje medytację transcendentalną w pseudo chrześcijańskim opakowaniu. W opinii egzorcystów popularna medytacje chrześcijańskie to nic innego jak medytacje z religii wschodu w pseudo katolickim opakowaniu. Bluźnierczo używa się w tych medytacjach imienia Jezusa, by osiągnąć dezindywidualizacje ducha – nirwanę.

Do artykułu egzorcystów z najnowszego numery miesięcznika Egzorcysta warto dodać informacje z wywiadu z ojcem Jamesem Manjackalem, charyzmatycznym rekolekcjonistą z Indii, opublikowanego 2015 roku na łamach Egzorcysty.

Zdaniem ojca Jamesa Manjackal nie ma wspólnych cech między hinduizmem a obecnym w Indiach od 52 roku naszej ery katolicyzmem. Hinduizm oddaje cześć niezliczonej ilości rzekomych bóstw. Medytacja hinduistyczna, nie ma na celu oddanie czci Bogu i przygotowanie się do sakramentu pokuty jak medytacja katolicka. Medytacja hinduistyczna ma na celu wyzbycie się emocji i samodzielne uzyskanie pozycji rzekomego bóstwa, i realnie odwraca człowieka od Boga. Hinduizm szerzy też, sprzeczne z chrześcijaństwem, nieprawdziwe informacje o istnieniu reinkarnacji, kolejnych wcieleniach i skuteczności okultystycznej medycyny, która realnie służy demonom do skutecznego zniewalania ludzi. W konsekwencji ekumeniczne tezy o dobroczynności wszelkich religii i ekumeniczny sprzeciw wobec nawracania na prawdziwą wiarę to toksyczne bzdury. Trzeba szerzyć wszystkim ewangelie, bo nie ma nawrócenia poza Kościołem katolickim. Nie wolno też ufać hinduistom, którzy by skutecznie szerzyć swoją nieprawdziwą wiarę, cynicznie wykorzystują chrześcijańską symbolikę.

Warto też wiedzieć, że wykorzystywane we wschodnich medytacjach ćwiczenia oddechowe wywołują zmiany chemiczne we krwi, zmiany pracy mózgu, halucynacje. Dzięki medytacji można tak pobudzić swój mózg, by mieć halucynacje postrzegane jako doświadczenia mistyczne. Odmienne stany świadomości można osiągnąć dzięki: medytacjom, ćwiczeniom, relaksacji, transowi wywołanemu śpiewem czy tańcem, muzyce, odurzaniu się kadzidełkami, elektrowstrząsom, specyficznym praktykom seksualnym.


Jan Bodakowski