Sierpniowy numer miesięcznika „Egzorcysta” poświęcony jest zagrożeniom, jakie niesie ze sobą ''medycyna'' okultystyczna (w tym jedna z form ''medycyna'' holistyczna). Korzystanie z takich okultystycznych usług otwiera na działanie demonów, prowadzi do demonicznych zniewoleń i opętań.

We wstępie do sierpniowego numeru, poświęconemu leczeniu paranormalnemu redaktor naczelny „Miesięcznika Egzorcysta”, Artur Winiarczyk podkreślił, że „rozreklamowanie skuteczności medycyny alternatywnej sprawia, iż ludzie dla uzyskania czy ochrony zdrowia nie baczą na źródło mocy uzdrawiających. A to duża nieostrożność, bo prawdą jest, że takie skutki się osiąga, jakie środki się stosuje. Złe drzewo nie wyda dobrego owocu”.


Tematykę tę opisał wybitny demonolog ksiądz Aleksander Posacki w artykule „Niebezpieczeństwa medycyny okultystycznej”. Zdaniem jezuity ''medycyna naturalna'' bywa ''panteizmem czy monizmem kosmicznym'', który ''stawia człowieka w centrum działania bezosobowej siły i zakłada, że każda istota żywa jest źródłem pola energetycznego, które oddziałuje z innymi polami”. Działania ''uzdrawiacza'' mają mieć na celu przywrócenie rzekomej równowagi energetycznej.


Charakterystyczne dla okultystycznej ''medycyny'' jest to, że bełkotliwa narracja ''uzdrawiaczy'', ich swoista nowomowa, ma przekonywać chorych o naukowości zabiegów medycznych. Okultystyczna nawijka wprowadza też synkretyzm, który miesza wiernym w głowach. ''Uzdrawiacze'' łączą herezje sprzeczne z katolicyzmem ze słownictwem pochodzącym z katolicyzmu, zmieniając znaczenie słów z katolickiego na sprzeczne z katolicyzmem – tak robili też teozofowie, masoni i propagatorzy new age. Różne okultystyczne metody wzajemnie się przeplatają. Okultystyczna ''medycyna'' nie podlega naukowej weryfikacji.


W doktrynie ezoterycznej ''medycyny'' nie ma nic naukowego, jest chaos semantyczny, eklektyzm metodologiczny (wynikający z eklektyzmu światopoglądowego i ideologicznego). Doktryna okultystycznej ''medycyny'' zakłada jak magia i teozofia, że myśl działa i stwarza rzeczywistość.


Według ks. dr hab. Aleksandra Posackiego SJ „energia, która zostaje ujawniona podczas działania uzdrowiciela, zwłaszcza w czasie gestu rąk, może pochodzić z różnych źródeł. Nazbyt szybko nadaje się jej pozytywne określenia jak: bioenergia, fluid życiowy, energia kosmiczna. Pozytywny efekt uzdrowicielski nie mówi jeszcze nic o jej pochodzeniu. Nasuwają się zatem pytania: jaka jest istota tej energii? Jak można ją przekazywać? Trzeba stwierdzić, że nie wiadomo, czy w ogóle chodzi tutaj o jakąkolwiek energię. Manifestacje czysto wewnętrzne, polegające na odczuwaniu czegoś (mrowienie, uczucie ciepła lub zimna), nie świadczą jeszcze o istnieniu jakiejś energii”.


Według demonologa akceptacja okultystycznej ''medycyny'' „skutkuje powszechnym osłabieniem, a nawet odrzuceniem krytycyzmu i prawdomówności” w życiu społecznym. Patologie akceptacji okultystycznej ''medycyny'' wspiera uznanie przez państwo zawodu bioenergoterapeuty. Pseudonauka służy popularyzacji okultyzmu, a przez to zniewoleń, opętań, destrukcji psychicznej i fizycznej, a nawet śmierci.


Okultystyczna ''medycyna'' to też otwarcie się na działanie demonów. Jednym z rodzajów okultystycznej ''medycyny'' jest ''medycyna'' holistyczna, która zachęca potrzebujących by w ramach rzekomego przywracania równowagi energii, podejmowali rytuały okultystyczne i pochodzące z pogańskich wyznań. ''Medycyna'' holistyczna prowadzi do grzechu idolatrii, oddawania czci fałszywym bóstwom, rzekome uzdrowienia uzyskiwane są dzięki popełnieniu najcięższego z grzechów. Również wykorzystywanie w rytuałach okultystycznych imienia Ducha Świętego jest świętokradztwem i bluźnierstwem, a przez to służy demonom.


Informacje o okultystycznej medycynie zawarte w miesięczniku „Egzorcysta” warto uzupełnić lekturą publikacji autorstwa księdza profesora Zwolińskiego „Bioenergoterapia” i „Feng shui” (wydanych przez inicjatywę ewangelizacyjną Wejdźmy na szczyt), które doskonale uzupełniają tę tematykę.


Okultystyczne formy ''medycyny'' stanowią przede wszystkim zagrożenie dla naszej duszy. Korzystając z magii, grzeszymy przeciwko pierwszemu przykazaniu, przypisując sobie lub rzekomemu uzdrawiaczowi boską moc. Jednocześnie biorąc udział w takich rytuałach, otwieramy się na działanie demonów. Dodatkowo praktyki magiczne urągają wiedzy naukowej i często służą do wyciągania pieniędzy od ludzi chorych, zdesperowanych, którzy stracili nadzieje na pomoc ze strony medycyny klasycznej.


Bałwochwalstwo to nie tylko kult fałszywych bożków pogańskich, ale także „ubóstwienie tego, co nie jest Bogiem”, czczenie, „stworzenia zamiast Boga”. Bałwochwalcą jest ten, kto „niezniszczalne pojęcie Boga odnosi do wszystkiego, tylko nie do Boga”.


Większość praktyk z ''medycyny'' okultystycznej opiera się na korzystaniu z rzekomej energii życia. O jej istnieniu przekonane były cywilizacje Chin (chi), Indii (prana), Żydzi (cheim) i muzułmanie (ruh). Innymi źródłami ideowymi ''medycyny'' okultystycznej prócz starożytnych religii i filozofii wschodu, jest spirytyzm i teozofia.


O istnieniu rzekomej energii życia przekonywał współcześnie między innymi Wilhelm Reich (Żyd, komunista, ideolog rewolucji seksualnej) – Reich przekonany był też, że w czasie badań pod mikroskopem odkrył podstawowe jednostki życia ''biony''. Zdaniem Reicha rzekoma energia orgonalna jest podstawą życia, obecną we wszystkim, co istnieje, i nazywana jest Bogiem. Wytwarzać ma ją słońce i mam być związana z polem magnetycznym ziemi. Reich planował energie orgonalną wykorzystać do sterowania pogodą, wykorzystać w silnikach niezbędnych do lotów w kosmos. W 1956 roku za sprzedaż „akumulatorów energii orgonalnej”, które miały leczyć ze wszelkich chorób, trafił do amerykańskiego więzienia.


''Medycyna'' okultystyczna występuje pod szyldem ''medycyny'' holistycznej, często głoszącej wadliwość leczenia klasycznego, i opierającej się na ''leczniczym'' działaniu rzekomych energii. Według zwolenników ''medycyny'' holistycznej „sami jesteśmy odpowiedzialni za to, że chorujemy lub cieszymy się dobrym zdrowiem”. W opinii zwolenników ''medycyny'' holistycznej auto uzdrawianie lepsze jest od leczenia.


Wśród wielu metod ''medycyny'' okultystycznej najpopularniejsze są: akupunktura (leczenie igłami), akupresura (leczenie uciskaniem punktów na ciele), biofeedbeck („elektryczna stymulacja fal mózgowych”, by skutecznie kontrolować swoje procesy fizyczne), homeopatia, irydologia (leczenie na podstawie wskazań tęczówki oka), masaż holistyczny, terapie żywieniowe, diagnozowanie okultystyczne (psychometria, czyli diagnozowanie poprzez czytanie z przedmiotu należącego do chorego, jasnowidzenie, diagnozowanie mediumiczne, w którym duch mówi uzdrawiaczowi, na co rzekomo chory jest pacjent), seks rytualny (uzdrawianie poprzez mające znaczenie magiczne praktyki seksualne).


Według new age medycyna okultystyczna ma nie tylko zapewnić zdrowie, ale też wyewoluowanie na wyższy poziom oraz uwolnić od śmierci. Zwolennicy ''medycyny'' okultystycznej, uważają, że terapie takie (często oparte na pogańskich rytuałach) mają być wprowadzone polityką państwa.


Jedną z popularnych metod ''medycyny'' okultystycznej jest leczenie kolorami. W ramach takich ''terapii'' wykorzystywane są urządzenia do rozpoznawania rzekomej aury i urządzenia emitujące odpowiednie kolorowe światło mające ''leczyć''. W takiej terapii „kolory gałek ocznych, paznokci, moczu i kału” decydują „jakiego koloru brakuje danemu organizmowi”. „Brakująca energie przekazuje się albo wewnętrznie – poprzez koloryzowaną wodę, albo zewnętrznie – przy użyciu kolorowego światła”. Taką terapię wspiera medytacja i mantrowanie.


Na zachodzie propagowana jest też ''medycyna'' chińska w formie przygotowanej na zachodni rynek. Ćwiczenia tai-chi, nawet bez wschodnich idei, prowadzą do transowej przemiany umysłu, stanu nad świadomości, propaguje sprzeczną z chrześcijaństwem filozofie opanowania rzekomej energii kosmosu (przypisywania sobie mocy Boga).


„Niedopuszczalne jest zalecanie i praktykowanie przez duchowieństwo ''medycyny''” okultystycznej w tym i bioenergoterapii (która otwiera ludzi na działanie demonów). Niestety dochodzi do tego nazbyt często.


Jan Bodakowski