"Udokumentowaliśmy jak Miller wymuszał na swojej ekipie śledczych, krótko po katastrofie, by doszli do takich samych wniosków, co Rosjanie" - mówił Glenn Joergensen, duński śledczy katastrof lotniczych, członek podkomisji smoleńskiej.

W programie Ewy Stankiewicz w Telewizji Republika ekspert zapowiedział najbliższe badania jakie zostaną przeprowadzone przez komisję.

"Pod wpływem eksplozji serce przestaje bić natychmiastowo, co oznacza, iż krew nie jest już pompowana, a więc pomimo obrażeń, wiele się jej nie wydostaje - to typowe zjawisko. Temu będą przyglądać sie śledczy z prokuratury. Nasi eksperci będa to równiez analizować" - mówił Jorgensen.

"Mamy dużo zdjęć i dokumentacje, w jakim stanie i gdzie znaleziono ciała, jaki był poziom krwi na siedzeniach. To jest obszar, który będziemy badać" - dodał.

Zdaniem duńskiego eksperta, bardzo zastanawiający jest fakt obrażeń jakie znaleźć można na ciałach ofiar katastrofy.

"Mamy 35 ciał kompletnie bez ubran, lub prawie kompletnie, np. na gołym ciele został krawat lub skarpetka. Cięzko wytłumaczyć takie obrażenia wypadkiem komunikacyjnym. Jest to praktycznie niemożliwe" - zauważył.

"Za to spóknym wytłumaczeniem jest fala uderzeniowa. Zdarcie ubrań to częste i powszechnie znane zjawisko w przypadku działania materiałów wybuchowych, szeroko opisane już chociażby podczas I wojny światowej" - tłumaczył Glenn Joegensen.

Śledczy, na co dzień będący członkiem podkomisji smoleńskiej zauważył, że rzetelność działań komisji Millera pozostawiała "wiele do życzenia".

mor/Telewizja Republika/Fronda.pl