Po tym, jak reżim Aleksandra Łukaszenki zmusił w niedzielę do lądowania w Mińsku samolot Ryanaira, którym podróżował białoruski opozycjonista Roman Protasiewicz, Unia Europejska rozważa nowe sankcje wobec Białorusi. Dariusz Malinowski wskazuje na łamach portalu wnp.pl, że bardzo dotkliwą sankcją byłby zakaz eksportu do UE produktów naftowych. Ucierpiałby na tym Mińsk, ale jednocześnie skorzystałby polski Orlen.

- „Reżim Alaksandra Łukaszenki zabolałby najbardziej zakaz eksportu do Unii Europejskiej produktów naftowych”

- pisze na łamach wnp.pl Dariusz Malinowski.

Jak podaje, każdego roku Białoruś eksportuje do UE paliwa i produkty ropopochodne o wartości minimum 1,2 mld dol. Wedle dziennika „Kommiersant”, na który powołuje się autor, jest to blisko 20 proc. wpływów do białoruskiego budżetu z tytułu eksportu. Mińsk kupuje tanią ropę od Rosji i zarabia na marżach rafineryjnych. Sprzedaje je głównie do sąsiednich krajów UE, dlatego embargo „byłoby bardzo dotkliwym ciosem”.

- „Zyskać mógłby natomiast nasz Orlen. W znacznej części białoruskie paliwo trafia do republik nadbałtyckich. Tam nie tylko konkuruje z produktami z rafinerii w Możejkach, której właścicielem jest Orlen, ale także trafia stamtąd na nasz rynek”

- wyjaśnia dziennikarz.

kak/wnp.pl