"Zawsze był agresywny, szkoła już dawno powinna go wywalić, ale dawali mu jeszcze szansę"- powiedział w rozmowie z TVP Info uczeń warszawskiej szkoły podstawowej, gdzie dziś przed południem doszło do morderstwa. 15-letni Emil B. ugodził nożem o rok starszego Kubę K.

Mimo reanimacji, ucznia III klasy gimnazjum nie udało się uratować. Na stronie placówki opublikowano komunikat dyrekcji. Osoby potrzebujące wsparcia otrzymają pomoc psychologiczną. W poradni przy ul. Żegańskiej 1a przez weekend będą dyżurować psycholodzy. Okoliczności morderstwa są teraz badane przez policję i prokuraturę. Uczniowie, rodzice, nauczyciele i dyrekcja są wstrząśnięci tragedią. 

Dyrektor SP 195 im. Króla Maciusia I na warszawskim Wawrze, Agata Kołodziejczyk zapowiedziała, że w poniedziałek lekcje odbywają się zgodnie z planem, a uczniom zostanie zapewnione odpowiednie wsparcie. 

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Marcin Saduś przekazał, że do momentu wstępnego ustalenia okoliczności śledczy nie będą udzielali informacji o tym zdarzeniu. Portalowi tvp.info udało się dotrzeć do jednego z uczniów placówki, który opowiedział o konflikcie chłopców. 

"Emil niedawno się pokłócił z Kubą, ale przyszedł teraz do szkoły. Zaczęli się podobno przepychać, wbiegli do sali od fizyki i tam go trafił kilka razy nożem"-wspomina Krystian. Jak mówi uczeń SP 195, Emil, który zaatakował kolegę, zawsze był agresywny. Zdaniem Krystiana, powinien być usunięty ze szkoły, jednak placówka dała mu szansę. 

"Gdyby go wywalili, to by się to nie stało"-ocenia nastolatek, którego zdaniem chłopcy pokłócili się o pieniądze. Jeden z nich miał pożyczyć drugiemu około 2 tys. zł. Krystian wspomina, że napastnik i ofiara byli swoimi przeciwieństwami. Zamordowany dziś Kuba był chłopcem raczej spokojnym, Emil przeciwnie. Sprawiał problemy wychowawcze, miał opinię szkolnego łobuza, zdarzało się, że do szkoły przychodził pod wpływem alkoholu i narkotyków- czytamy w "Super Expressie". Po bójce 15-latek, który ugodził kolegę nożem, miał rozmawiać z dyrektorką szkoły. 

"Może był w szoku. Dyrektorce wyznał podobno, że tylko po to przyszedł do szkoły. (…) Był mocno naćpany"-mówi Krystian. 

yenn/PAP, Fronda.pl