Emmanuel Macron zwyciężył we francuskich wyborach prezydenckich dzięki bezgranicznemu wsparciu masonerii i piniędzy Sorosa oraz Rotschilda. Wielką wagę miała też współpraca dziennikarzy z wymiarem sprawiedliwości i demonizowanie Frontu Narodowego - mówi w rozmowie z Franciszkiem L. Ćwikiem z portalu pch24.pl Reynald Secher, francuski historyk i politolog.

"Przemarsz Macrona przed znajdującą się obok Luwru piramidę zwieńczoną okiem i przemowa na jej tle po wyborze na prezydenta były hołdem oddanym masonerii. Nie ma tu przypadku – piramida jest bowiem symbolem wolnomularstwa. Macron chciał w ten sposób powiedzieć masonom, że „idzie nowe” a jego prezydentura będzie stać pod znakiem realizacji ich wizji społeczeństwa, Europy i świata" - ostrzega Secher.

Jego zdaniem nieprzypadkiem w wyborach przegrał Francois Fillon - wytykano mu przewinienia, które niczym nie różnią się od przewinień innych francuskich polityków. Według Sechera po prezydenturze Macrona można spodziewać się "Przede wszystkim realizacji masońskiej koncepcji świata i służenia wielkim pieniądzom. Aby tego dokonać, Macron będzie destabilizować sytuację wewnętrzną kraju, głównie przez masową imigrację".

Secher uważa też, że Macron zaleje szkolnictwo masońsko-lewicowymi ideami, zalegalizuje też eutanazję i in vitro dla wszystkich kobiet, rozszerzy dostęp do aborcji. Francję czego w jego ocenie czarna przyszłość - dojdzie do gospodarczego upadku i prawdopodobnie masowych rozruchów.

mod/pch24.pl